Szwajcaria. Szwajcaria nie wydała Stanom Zjednoczonym Romana Polańskiego, oskarżonego w 1977 roku o seks z nieletnią.
Szwajcarskie ministerstwo sprawiedliwości oświadczyło, że powodem tej decyzji było to, że „nie można wykluczyć z całkowitą pewnością błędu we wniosku ekstradycyjnym USA”.
10 marca 1977 roku reżyser podczas sesji fotograficznej w domu Jacka Nicholsona w Kalifornii uprawiał seks z 13-letnią Samanthą Gailey. Polańskiemu, który nie przyznał się winy, groził proces o gwałt. Zwolniony po półtoramiesięcznym pobycie w więzieniu, gdzie przechodził badania psychiatryczne, uciekł do Francji w obawie przed grożącym mu wyrokiem.
Nie dziwi, że Polański, jak każdy oskarżony, i jego adwokaci chwytają się wszelkich sposobów, by ujść karze. Ale bulwersująca jest pełna hipokryzji reakcja różnorakich elit politycznych i artystycznych w Polsce i Europie, które w innych przypadkach bez wahania piętnują podobne przestępstwa. Okazało się, że za nic mają one deklarowane powszechnie hasła o równości wszystkich obywateli wobec prawa.
Jak oświadczył jeden ze znanych polskich reżyserów, był to „nieludzki areszt, nieludzkie traktowanie i cieszę się, że to paradoksalnie dziwne traktowanie prawa się skończyło”. Ten nieludzki areszt reżyser spędził w większości w swojej szwajcarskiej rezydencji. Jak z tego wynika, są równi i równiejsi, a tym drugim należy się więcej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - Edward Kabiesz/PAP