Zgłoszenie kandydatury Marka Belki na prezesa NBP przez wypełniającego obowiązki prezydenta Bronisława Komorowskiego wywołało kontrowersje. Nie chodzi o kompetencje kandydata, ale o tryb jego powołania.
Belka to jeden z naszych najlepszych ekonomistów, pełniący najwyższe funkcje także na świecie, był m.in. dyrektorem Departamentu Europejskiego Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Poważne wątpliwości budzi fakt, że kandydaturę prezesa zgłasza p.o. prezydent trzy tygodnie przed wyborami prezydenckimi. Do tego Komorowski nie skonsultował tej decyzji z żadną partią.
W świetle konstytucji ma do tego prawo, ale na pewno naruszył dobry obyczaj, który wskazuje, że jako osoba wypełniająca obowiązki prezydenta powinien podejmować tylko niezbędne decyzje, a ta do takich nie należy.
Ruch Komorowskiego można zrozumieć w kontekście kampanii prezydenckiej. Proponując na prezesa NBP kandydata związanego z lewicą może zdobyć część głosów elektoratu SLD. Jednocześnie stawia pod ścianą SLD, któremu nie wypada odmówić poparcia lewicowego kandydata.
Jednak ten polityczny majstersztyk może obrócić się przeciwko Komorowskiemu, bowiem dla części elektoratu centroprawicowego, który waha się, czy oddać głos na Komorowskiego czy na Kaczyńskiego, zgłoszenie byłego działacza PZPR, który był zarejestrowany przez SB jako tajny współpracownik, może zniechęcić do Komorowskiego.
Padają też opinie, że PO zgłosiła swojego kandydata, aby zabezpieczyć się przed ewentualną wygraną Kaczyńskiego. Niezależnie od powodów Platforma jest na tyle silna, by jeszcze przed wyborami przeprowadzić wybór prezesa NBP.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - bł (komentarz)