Warszawa. Wokół obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej trwa zamieszanie, potęgowane przez sprzeczne oświadczenia strony rosyjskiej.
W trakcie Dnia Otwartego Ambasady Rosji ambasador FR w Polsce Władimir Grinin powiedział dziennikarzom, że jego placówka nie otrzymała z Kancelarii Prezydenta RP informacji o tym, że Lech Kaczyński chce wziąć udział w uroczystościach w Katyniu. Wówczas głos zabrał szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło.
W Radiu Zet zapytał wprost: „Pytam ambasadora Grinina, dlaczego wprowadza w błąd polską opinię publiczną, że nie dostał listu z Kancelarii Prezydenta z informacją, że prezydent pragnie wziąć udział w obchodach uroczystości w Katyniu?”. W odpowiedzi na stronach ambasady FR pojawił się komentarz, w którym przyznano, że list z Kancelarii Prezydenta RP do nich wpłynął, ale bez konkretów. I, jak zwykle, całą winę zrzucono na dziennikarzy, którzy ponoć dokonali błędnej interpretacji wypowiedzi ambasadora Grynina.
W tej sprawie chodzi jednak o coś więcej niż tylko proceduralne zgrzyty czy niefrasobliwe wypowiedzi dyplomaty. Obchody zbrodni katyńskiej, które prawdopodobnie odbędą się ok. 7 kwietnia br. w Katyniu, będą jedną z najważniejszych rocznic obchodzonych w tym roku przez nasze państwo. Nie można dopuścić do tego, aby strona rosyjska wybierała sobie, kogo tam chce widzieć, a kogo sobie nie życzy.
Prezydent Lech Kaczyński jest głową państwa i jest rzeczą oczywistą, że w tym symbolicznym dniu ma nie tylko prawo, ale i obowiązek pochylić się nad mogiłami rodaków. Oczywiście ważne są dyplomatyczne ustalenia, protokół dyplomatyczny itd., ale przede wszystkim Rosjanie powinni od najważniejszych ośrodków władzy w Polsce otrzymać jeden przekaz – w Katyniu będzie wspólna delegacja państwa polskiego z Prezydentem RP na czele. A kwestiami proceduralnymi niech oni się martwią, skoro występują w roli gospodarza tych uroczystości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - Andrzej Grajewski