Zasłużony reformator szkolnictwa i ojciec chilijskiej mineralogii w swojej pierwszej ojczyźnie jest znacznie mniej znany, choć to Polskę zawsze miał w sercu.
Na mapie Chile widać pasmo górskie Cordillera Domeyko, jeden z minerałów nosi nazwę domeykit, na północ od Santiago leży spokojne miasteczko – Domeyko. Tym imieniem nazwano także port, dwa inne miasta, liczne ulice, pewien gatunek małża, a nawet planetoidę. To tylko niektóre przykłady upamiętnienia niezwykłego człowieka – Ignacego Domeyki.
Żegota
Chile to kraj na zachodnim wybrzeżu Ameryki Południowej. Podstawą jego gospodarki jest górnictwo. Stamtąd pochodzi 30 proc. światowego wydobycia miedzi, poza tym eksploatowane są duże złoża molibdenu, cynku, żelaza, złota, srebra. Początki chilijskiego górnictwa związane są z Ignacym Domeyką, Polakiem pochodzącym z Niedźwiadki w powiecie nowogródzkim. Przyszły naukowiec urodził się 31 lipca 1802 roku w rodzinie ziemiańskiej. Pierwsze zainteresowania geologią zawdzięcza swojemu stryjowi, również Ignacemu. Miłość do nauki młody człowiek rozwijał na Wydziale Fizyczno-Matematycznym Uniwersytetu Wileńskiego. To właśnie na studiach, idąc drogą swojego pokolenia, wstąpił do tajnego Towarzystwa Filomatów, gdzie poznał Adama Mickiewicza, z którym połączyła go przyjaźń. „I skądże się tu wziąłeś, Żegoto kochany? Kiedy? Dziś mię porwali z domu, ze stodoły” – pisał Mickiewicz w „Dziadach”, opisując scenę, gdy do więzienia w klasztorze bazylianów trafił nowy więzień. „Żegota” to było studenckie przezwisko właśnie Ignacego Domeyki. Domeyko został aresztowany przez władze carskie w 1823 roku i u bazylianów w Wilnie przesiedział rok. Dzięki staraniom rodziny uniknął wywózki na Sybir i został zwolniony, ale zabroniono mu sprawowania urzędów i otoczono nadzorem policyjnym. Aż do 1831 roku gospodarzył w majątku koło Lidy. Już wtedy dał się poznać jako dobry organizator i reformator swojego folwarku. Wybuch powstania listopadowego nie pozwolił mu jednak stać z boku toczących się wydarzeń.
Powstaniec
Wiosną 1831 roku w trakcie niesienia tajnego meldunku Ignacy został złapany przez patrol rosyjski w Puszczy Augustowskiej. Uznano go za szpiega, ale ocalił go ksiądz, który w czasie ostatniej spowiedzi kazał mu uciekać. Po powrocie w rodzinne strony wstąpił do 25 pułku piechoty, z którym brał udział w przegranej bitwie pod Szawlami. Po klęsce wycofał się do Prus Wschodnich, gdzie został internowany. Na Litwę wrócić nie mógł, więc rozpoczął się dla niego czas życia wygnańca.
We Francji Domeyko rozpoczął intensywną naukę. Chodził na wykłady na Sorbonie, Collège de France i w Konserwatorium Sztuk i Rzemiosł. W paryskiej École des Mines ukończył studia górnicze. Zaraz potem, w 1837 roku, wyjechał do Alzacji w poszukiwaniu złóż rudy żelaza dla miejscowej huty. To tam otrzymał list, który pokierował jego dalszymi losami. Profesor Armand Dufrénoy z École des Mines zaproponował mu wyjazd do Chile, gdzie na prośbę tamtejszego rządu miał objąć stanowisko wykładowcy chemii i mineralogii w La Serena w Coquimbo. Ignacy z radością propozycję przyjął. „Odległość jest niczym; jeżeli nie możem być w Polsce, to wszystko jedno być w Paryżu czy w Chile” – pisał do przyjaciół. Po czterech miesiącach podróży dotarł do celu.
W nowej ojczyźnie
Chile uzyskało niepodległość w 1818 roku, było więc bardzo młodym i zacofanym państwem. Talenty Ignacego okazały się dla kraju bardzo przydatne. Z miejsca rzucił się w wir pracy. Po kilku tygodniach znał już język hiszpański. Organizował szkolnictwo, wykładał dla uczniów szkoły górniczej, stworzył laboratorium, w którym godzinami analizował nadsyłane z całego kraju próbki minerałów. Swoje odkrycia publikował w czasopismach naukowych wysyłanych regularnie do Europy. Bardzo szybko zyskał uznanie władz, które mianowały go sędzią górniczym. Wakacje szkolne poświęcał na podróże badawcze po Kordylierach. Odkrył używane do dziś złoża miedzi i molibdenu El Teniente oraz złota i srebra na pustyni Atakama, a także węgla w Valdivia. W 1846 roku wydał pierwszą mapę geologiczną Chile.
Ignacy był głęboko wierzący i wrażliwy, co zjednywało mu wielu przyjaciół. Podczas swych podróży opisał stare plemię Araukana i przekonał rząd Chile do zaprzestania prób jego podporządkowania. Domeyko nie planował zostać w Ameryce Południowej na stałe, dlatego podpisał kontrakt tylko na kilka lat, oczekując nowego powstania w Polsce i powrotu do ojczyzny. Jednak władze Chile były tak zadowolone z jego działalności, że mianowano go profesorem w uniwersytecie w Santiago i w 1848 roku przyznano mu honorowe obywatelstwo.
Naukowiec
W 1850 roku związały go z nową ojczyzną także więzy rodzinne, gdy ożenił się z Enriquetą de Sotomayor, z która miał czwórkę dzieci. W Santiago Ignacy reformował szkolnictwo kraju. W latach 1867–1883 był rektorem stołecznej uczelni. Nie zaprzestał pracy badawczej. Do Paryża, ale także do Polski przesyłał opracowania i próbki minerałów. Do dziś na Uniwersytecie Jagiellońskim istnieje kolekcja licząca ponad 4000 okazów ofiarowanych przez Domeykę. Odkryty przez niego nowy minerał – arsenek miedzi – nazwano domeykitem. Ignacy był autorem blisko 130 opracowań w językach hiszpańskim, francuskim, niemieckim i polskim. Dzięki jego działalności w Chile zreformowano prawo górnicze, a jego wkład w rozwój gospodarczy i kulturalny kraju jest trudny do przecenienia. W 1883 roku parlament chilijski ofiarował mu dożywotnie wsparcie, zwane pensją wdzięczności.
Ostatnia podróż
W natłoku pracy Domeyko nigdy nie zapomniał o Polsce. Utrzymywał dzięki listom stałą więź z przyjaciółmi i wspierał emigrację. Córka Domeyki Anna w 1877 roku zamieszkała na Litwie. Pod koniec życia w 1884 roku zasłużony uczony wyruszył w wielką i – jak się okazało – swoją ostatnią podróż. Odwiedził także ukochaną ojczyznę. Jak wspominał, największym przeżyciem jego życia było uczestniczenie we Mszy Świętej w wawelskiej katedrze w Wielkanoc 1888 roku, którą odprawiał jego syn Herman. Drugi syn, Kazimierz, osiedlił się w Chile, a jego potomkowie żyją tam do dziś. Ignacy wkrótce po powrocie za ocean zmarł w Santiago 23 stycznia 1889 r., w wieku 87 lat. Na jego nagrobku w Santiago na wysokiej kolumnie dumnie wznoszą się jego popiersie i bardzo symboliczna płaskorzeźba – herb Domeyków, godło Rzeczypospolitej i Chile. •
Górniczy reformator patronem Sierra Gorda
Na środku pustyni Atacama w prowincji Antofagasta na północy Chile pracuje polska kopalnia miedzi i molibdenu Sierra Gorda. Zakład w 55 procentach należy do rodzimej Grupy Kapitałowej KGHM, a pozostałe udziały od lutego tego roku są w rękach Australijczyków z górniczej grupy South32 (wcześniej udziały należały do japońskiej grupy Sumitomo). Patronem tego odległego zakładu jest Ignacy Domeyko. Komercyjne wydobycie w kopalni Sierra Gorda rozpoczęto 1 lutego 2015 roku, ale przez wiele lat zakład przynosił tylko straty. Niemały wpływ na to miały bardzo trudne warunki geologiczne panujące na miejscu. Niska zawartość surowca w skale, braki wody i położenie na pustyni podnosiły koszta. Przełomowy okazał się rok 2021. Prowadzona konsekwentnie przez KGHM modernizacja kopalni, zmiany w sposobie obróbki surowca oraz wzrost cen miedzi na światowych rynkach sprawiły, że kopalnia w 2021 roku zanotowała w porównaniu do poprzedniego roku wzrost wydobycia miedzi o 22,6 tysięcy ton. Wyprodukowano wtedy dla polskiego udziałowca 104,4 tys. ton miedzi płatnej, 8,2 mln funtów molibdenu oraz 31,9 ton srebra. Po raz pierwszy pieniądze zaczęły płynąć z Chile do Polski, a nie odwrotnie. Kopalnia mieści się na środku pustyni, więc pracownicy są zakwaterowani w bezpośrednim sąsiedztwie, mają do dyspozycji infrastrukturę społeczną, sklepy, obiekty sportowe i rozrywkowe. Podobnie jak czynił to Ignacy Domeyko, kopalnia wspiera lokalną społeczność, z której duża część to także jej pracownicy. Mieszkańcy mają dofinansowaną infrastrukturę, sport, edukację oraz pomoc w trakcie klęsk żywiołowych.
Adam Śliwa