Poseł Arkadiusz Rybicki, przedstawiając projekt zmian w ustawie o IPN, przywołał także moją osobę, niestety, uczynił to w kontekście krzywdzącym dla prezesa Instytutu Janusza Kurtyki.
Opisując kulisy wyboru prezesa Kurtyki w 2005 r., powiedział m.in.: „W drugim konkursie wystartował Janusz Kurtyka i Kolegium IPN przewagą jednego głosu rekomendowało go na prezesa IPN. Wśród wahających się był członek kolegium, dawny opozycjonista prześladowany przez SB, wybitny historyk, jeden z najlepszych znawców komunistycznych służb specjalnych – Andrzej Grajewski, który w tym konkursie Kurtyki nie poparł. Sejm przyjął kandydaturę Janusza Kurtyki większością głosów. (...) W nieco późniejszym czasie Andrzeja Grajewskiego ogłoszono jako rzekomego agenta WSI. Nic mnie nie przekona, że nie było to zemstą za tamto głosowanie. Pytanie tylko czyją?”.
Panu posłowi chciałbym podziękować za życzliwe słowa, ale konstrukcja tego fragmentu została oparta na nieprawdziwych przesłankach. Rzeczywiście nie głosowałem za kandydaturą Kurtyki, ale uszanowałem ten wybór. Następnie blisko z nim współpracowałem. Po tekście Doroty Kani i Rafała Pasztelańskiego w „Życiu Warszawy” (grudzień 2006 r.), sugerującym, że WSI za moim pośrednictwem manipulowało pracami Instytutu, prezes Kurtyka był jednym z pierwszych, który zadzwonił do mnie z wyrazami solidarności.
Także później moja współpraca z nim dobrze się układała, m.in. przy wydawaniu dodatków IPN w „Gościu Niedzielnym”. Odpowiedzialność za umieszczenie mnie w raporcie z likwidacji WSI ponosi wyłącznie Antoni Macierewicz i on został przeze mnie pozwany w procesie, który toczy się od dwóch lat. Chciałbym dodać, że nie podzielam większości krytycznych ocen kadencji prezesa Kurtyki zawartych w wystąpieniu sejmowym pos. Rybickiego. Negatywnie oceniam także kierunek proponowanych przez Platformę zmian w Instytucie, o czym niedawno w GN pisałem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - Andrzej Grajewski (komentarz)