Stolica Apostolska, odpowiadając na prośby anglikanów chcących nawiązać pełną wspólnotę z Kościołem katolickim, wydała przepisy regulujące zasady, wedle których będą oni mogli w nim funkcjonować. Problem jest złożony, gdyż nie chodzi o konwersję jednostek, ale całych grup.
Ich członkowie chcą, nawiązując pełną łączność z Rzymem, zachować jednocześnie własne tradycje. A to wymaga pewnych zmian. Kościół z zasady ma strukturę terytorialną. To znaczy, że do konkretnej parafii czy diecezji katolik należy z racji miejsca zamieszkania, a nie dlatego, że gdzieś się zapisał.
Anglikanom oferuje się wyjątek – ordynariaty personalne. Nie będą podlegali biskupowi miejsca, ale na zasadzie „zapisania się” własnemu ordynariuszowi (który nie musi być biskupem). Kłopot sprawi zapewne kwestia anglikańskich kapłanów.
Z tekstu dokumentu można wywnioskować, że będą oni musieli przyjąć święcenia jeszcze raz. Kościół katolicki zgadza się w takim wypadku na święcenia mężczyzn żonatych. Jednak żonaci, zgodnie z tradycją Kościoła – znaną także w prawosławiu – na pewno nie będą mogli zostać biskupami. Nawet jeśli taki urząd sprawowali w Kościele anglikańskim.
Z faktu, że do Kościoła katolickiego chce dziś przyłączyć się prawie pół miliona anglikanów, trzeba się cieszyć. Mało jednak prawdopodobne, by wypracowywany dziś model sprawdził się także w relacjach z innymi chrześcijańskimi wspólnotami. Ekumenizm, jako droga budowania jedności, mimo braku spektakularnych sukcesów ciągle nie traci na aktualności.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura, redaktor naczelny portalu wiara.pl