Czytam prasową notatkę: Benedykt XVI, przypominając o wielkim znaczeniu Pisma Świętego dla teologii i duchowości chrześcijańskiej, podkreślił też znaczenie Tradycji dla poprawnej interpretacji Pisma Świętego.
"To właśnie Kościołowi został powierzony urząd autentycznego interpretowania słowa Bożego spisanego i przekazywanego. Wypełnia on swą władzę w imieniu Jezusa Chrystusa" - przypomniał Benedykt XVI. Święta prawda. Tylko zastanawiam się, jak takie stwierdzenie, zacytowane w lakonicznej prasowej notatce, odczytuje ktoś wrażliwy na punkcie wolności. Czy nie brzmi ono, jakby Kościół starał się ograniczać wolność badań nad Biblią?
W naszym serwisie zapytaj.wiara.pl pytania o rozumienie tekstów biblijnych nie pojawiają się zbyt często. Czytając je, łatwo jednak zauważyć, jak wielkie problemy stwarza lektura Biblii. Zwłaszcza Stary Testament. Można odnieść wrażenie, że dla wielu obcowanie ze Świętym Tekstem jest gorszące. Nie tylko stawiają pytania o to, czy Kościół jest wierny Bożemu przesłaniu.
Czasem, czy sam Bóg, wyłaniający się z biblijnej historii, jest rzeczywiście Tym, w którego każe wierzyć Kościół; czy w ciągu wieków wierzący Go sobie nie wyidealizowali. A wszystko przez to, że dzisiejszemu czytelnikowi Biblii często brakuje wyczucia klimatu tamtych historii, problemów czy polemik.
Urząd Nauczycielski Kościoła nie ogranicza. Pomaga tylko, we współpracy z biblistami wyjaśniającymi święte teksty, sensownie odnieść je do naszych realiów. Tylko tyle. I aż tyle.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura, redaktor naczelny portalu wiara.pl