W komentarzach po pielgrzymce czeskie media podkreślały, że jej efektem jest to, że tamtejsi katolicy podnieśli głowę.
Papież okazał się mądrym nauczycielem podstawowych prawd moralnych i udało mu się, być może na krótko, przebić z tymi prawdami do czeskiej opinii publicznej. Nagle okazało się, że spory o majątek kościelny czy zabiegi o zwrot katedry św. Wita, którymi tak ekscytowano się przed przyjazdem Benedykta XVI, nie mają znaczenia.
Papież nie tylko o tym nie wspominał, lecz nakłaniał Kościół czeski, aby skoncentrował się przede wszystkim na duchowym wymiarze jego posługi. W świetnie przygotowanych papieskich przemówieniach powracało pytanie, co dla współczesnych Czechów znaczy hasło „Prawda zwycięży”, które umieścili na prezydenckim sztandarze. Pytanie nabierające dodatkowej aktualności, gdy Czesi przygotowują się do 20. rocznicy obalenia komunizmu, a ich życie społeczne wstrząsane jest kolejnymi kryzysami politycznymi oraz kryzysem ekonomicznym.
Dramatycznym wyzwaniem jest także proces dechrystianizacji całego społeczeństwa. Być może dlatego swą podróż papież określił mianem misji. Pielgrzymka, poza Pragą, wzbudziła entuzjazm wiernych, a przybycia 50 tys., głównie młodych ludzi, do Starej Bolesławi niewielu się spodziewało. Także władze państwowe dołożyły starań, aby spotkania z papieżem miały odpowiednią rangę i oprawę, co podkreślał m.in. udział w nich prezydenta Vaclava Klausa, polityka nieafiszującego się dotąd swymi przekonaniami religijnymi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - Andrzej Grajewski (komentarz)