Warszawa. 2 października w wieku 90 lat zmarł Marek Edelman (na zdjęciu), ostatni przywódca powstania w getcie warszawskim, działacz opozycji demokratycznej, lekarz i społecznik.
Jego rodzina pochodziła z Homla na Białorusi, ale wychowywał się w okresie międzywojennym w Warszawie. Wtedy związał się z żydowską organizacją socjalistyczną Bund. W czasie okupacji współtworzył Żydowską Organizację Bojową. Należał do kierownictwa powstania, które wybuchło w getcie w kwietniu 1943 r. Wziął także udział w powstaniu warszawskim, walcząc na Starówce i Żoliborzu.
Po wojnie pozostał w opozycji wobec sowietyzacji Polski. Pracował w Łodzi jako lekarz kardiolog. Opracował i wprowadził metodę diagnozowania i leczenia schorzeń sercowych. W 1968 r. został wyrzucony z pracy. Nie zdecydował się na emigrację, chociaż z kraju na skutek antysemickiej nagonki wyjechały jego żona i dzieci. Jak mówił: „Nikt mi nie będzie dyktował, gdzie mam mieszkać”.
Często narażał się wpływowym środowiskom w Izraelu, krytykując politykę tego państwa. W latach 70. wspierał KSS KOR, a później „Solidarność”. Jego internowanie w stanie wojennym wywołało falę międzynarodowych protestów. Po 1989 r. działał w szeregach Unii Demokratycznej i kolejnych mutacjach tej formacji.
Aktywnie uczestniczył w debatach publicznych. Określał się jako człowiek niewierzący. Krytycznie wypowiadał się o działaniach Kościoła w Polsce. W swych wspomnieniach realistycznie opisywał rzeczywistość getta, nie próbując wybielać nikogo, także zachowań swoich i społeczności żydowskiej w tamtym czasie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ag