Afganistan. Jedenasty polski żołnierz zginął w Afganistanie. Plutonowego Marcina Porębę, sapera ze Szczecina, 4 września zabił wybuch zdalnie odpalonej, bardzo silnej miny.
Po raz pierwszy talibom udało się zabić żołnierza podróżującego w rosomaku. Do tej pory polski transporter opancerzony wytrzymywał wybuchy nawet 100-kilogramowych ładunków. Skutkowało to dotąd głównie poobijaniem się żołnierzy wewnątrz pojazdu, najwyżej złamaniami kończyn. Tym razem jednak eksplozja nastąpiła z tyłu rosomaka, gdzie pancerz jest słabszy.
Do tragicznej pomyłki wojsk NATO doszło z kolei pod afgańskim miastem Kunduz. Na zlecenie żołnierzy niemieckich lotnictwo zbombardowało dwie cysterny, które wcześniej uprowadzili talibowie. Niestety, okazało się, że cysterny po drodze zaryły się w piachu, więc talibowie nie umieli przewieźć ich do swoich baz. Zaprosili wtedy okoliczną, cywilną ludność do pobierania paliwa.
Cysterny zostały otoczone przez tłum z kanistrami. Wtedy nastąpiło bombardowanie. Wybuch zabił ponad stu ludzi, w tym dzieci. Mimo napływających wciąż tragicznych wiadomości, Afgańczycy w rozmowach z dziennikarzami często deklarują poparcie dla NATO, bo nie chcą powrotu talibów. Świadczy o tym także poparcie dla kandydatów, opowiadających się za współpracą z NATO, w sierpniowych wyborach w Afganistanie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
prze