Warszawa. W centrum Warszawy, na skrzyżowaniu Alei Jerozolimskich i Marszałkowskiej, szef Forum Obywatelskiego Rozwoju prof. Leszek Balcerowicz uruchomił licznik długu publicznego. Na tablicy wyświetliła się kwota 724 259 822 410 zł.
Wydatki polskiego budżetu każdego roku są wyższe niż jego dochody. Na rok 2011 rząd zaplanował deficyt w wysokości ponad 40 miliardów zł. Deficyt „pozabudżetowy” (zobowiązania samorządów czy agencji rządowych) wynieść ma dodatkowych 60 mld zł. Takie zadłużanie trwa w Polsce od wielu lat. Kolejne rządy wydają więcej, niż zarabiają, i nie oddają długów, jakie zaciągały poprzednie ekipy.
W ten sposób dług cały czas rośnie. Kilka dni temu rząd opublikował informację, że na koniec 2010 roku dług publiczny ma wynieść 750,8 mld zł. Na koniec czerwca tego roku nasze zobowiązania wynosiły 710,4 mld zł. Zadłużamy się więc w tempie 225 mln zł na dobę. Gdyby te kwoty rozłożyć na wszystkich po równo, na każdego Polaka przypadłoby około 20 tys. złotych.
Wysoki dług publiczny jest dużym obciążeniem dla budżetu. Obsługa długu (m.in. spłata odsetek) wyniesie w tym roku 38 mld zł. W 1989 roku licznik amerykańskiego długu zawisł na nowojorskim Times Square. Wtedy zastanawiano się, kiedy się zatrzyma. Kilka lat po uruchomieniu licznik trzeba było wymienić. Amerykański dług rośnie tak szybko, że na wyświetlaczu zabrakło miejsca na coraz większe liczby.
Czytelniku, przeczytanie tej informacji zajęło Ci około 1,5 minuty. W tym czasie dług Polski wzrósł o około 240 tys. złotych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - Tomasz Rożek