O zwolnieniach szefów w mediach publicznych z * Krzysztofem Skowrońskim rozmawia Jarosław Dudała.
Jarosław Dudała: Oficjalnie dlaczego został Pan odwołany ze stanowiska szefa „Trójki”?
Krzysztof Skowroński: – Dlatego, że na ekonomicznie trudne czasy lepsza jest Magda Jethon.
A zarzuty, które pojawiły się w „Gazecie Wyborczej”, że samodzielnie zatwierdzał Pan sobie wypłaty honorariów?
– Wielokrotnie odpowiadałem, że to nieprawda. Ci, którzy o tym mówią, powołują się na audyt, (którego ja nie widziałem), a w którym jest napisane, że audytorzy coś takiego stwierdzili i że wina za to leży po stronie służb finansowych radia, a nie po mojej.
Czemu pod protestem przeciw Pana odwołaniu podpisało się ponad 3 tys. osób?
– Ci, którzy słuchali tego radia, wiedzą, że było ono dobre, wolne, otwarte.
Przeszkadzało to Platformie i SLD, jak sugerował Pan w „Rzeczpospolitej”?
– Namówiono mnie na taką spekulację i ona jest uprawniona, bo w którymś ugrupowaniu – wydaje mi się, że w SLD, które przygotowuje się do przejęcia radia – ktoś postanowił nie mieć w przyszłości kłopotów z kimś, kto stworzył dobre radio. Całą tę trudną sprawę zrzucono na barki młodego p.o. prezesa radia, powołanego niekoniecznie zgodnie z procedurą.
Czyli nie ma Pan pretensji do p.o. prezesa radia Roberta Wijasa?
– Nie mam. Ale ja bym tak nie postąpił. Dla mnie bardziej liczy się człowiek niż układ, partie. Oczywiście, nie każdy musi mieć taką filozofię. Dla niektórych ważniejsza jest kariera własna. Trzeba być tolerancyjnym, prawda?
Kontekstem Pańskiego odwołania jest zwolnienie z publicznego radia Wojciecha Reszczyńskiego i paru innych dziennikarzy. To przypadek?
– To pośpiech. Chyba prezes Wijas ma poczucie, że jego urzędowanie może się szybko skończyć, więc postanowił podjąć jak najwięcej decyzji. Czyli to nie przypadek. Radio zmienia kurs.
A może problemem nie jest to, że wyrzucony został Krzysztof Skowroński, ale to, że po wyborach kolejni rządzący zmieniają wierchuszkę mediów publicznych?
– Kiedy po wyborach przychodzą nowi prezesi i chcą tworzyć radio, to muszą się oprzeć na ludziach, którym ufają. To zwykłe prawo w zarządzaniu. Tylko że tu mamy do czynienia z tymczasowym nominatem. Może wyrzucić parę osób i tylko do tego się ogranicza. Do tego ma mały budżet... Nawet mu współczuję.
* były dyrektor III Programu PR
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jarosław Dudała