Myśl wyrachowana: Kościół najbardziej zawadza tym, którym zawadza własne sumienie.
Jednym z ciekawszych haseł sezonu było zdanie: „Wierzysz w Boga, nie głosujesz na PiS, to proste jak drut!”. Jego autorem jest Donald Tusk, który z wysokości białego konia znów zabrał się za oświecanie społeczeństwa. Jak widzimy, szef PO jest niezłomnie wierny swojemu jedynemu programowi: walce z PiS. Ale jest nowość: ten człowiek rozwija się religijnie. Idąc po drucie do kłębka, dotarł do mistycznej wiedzy o zasadniczym kryterium wiary, jakim jest niegłosowanie na PiS (a w domyśle głosowanie na niego). Rozwój duchowy u byłego premiera obserwuje się cyklicznie, w związku z kolejnymi wyborami. Jego napady religijności mają różny przebieg, w zależności od aktualnych nastrojów społecznych. Przed laty polegały na przypływie ortodoksji katolickiej, czego objawem był m.in. udział w rekolekcjach dla członków PO, pozowanie na tle domowego ołtarzyka czy klęczenie przed papieżem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak