Kraków. Podczas nieformalnego spotkania ministrów obrony państw NATO sekretarz obrony USA Robert Gates stwierdził, że amerykańska administracja potrzebuje „trochę czasu” dla podjęcia decyzji o budowie instalacji tarczy antyrakietowej w Polsce i w Czechach.
Nie ukrywał, że jeśli zniknie zagrożenie ze strony Iranu, wówczas także idea tarczy antyrakietowej upadnie, gdyż projekt został stworzony z obawy przed irańskimi pociskami balistycznymi i brakiem kontroli nad irańskim programem nuklearnym. Gates dał jasno do zrozumienia, że liczy w tej sprawie na współpracę z Rosją.
Administracja prezydenta Obamy po raz kolejny wysłała do Moskwy sygnał, że gotowa jest odstąpić od budowy tarczy w zamian za współpracę na innych polach. Na taki rozwój wydarzeń liczyli rosyjscy analitycy, którzy sugerowali Kremlowi twardą grę przeciwko krajom Europy Środkowej z przekonaniem, że z prezydentem Obamą zdołają się dogadać. Czy deklaracja Gatesa ma jakiś związek z decyzją władz Kirgistanu o usunięciu amerykańskiej bazy wojskowej w Manas? Sądzę, że ma. Dla administracji Obamy Afganistan jest problemem numer jeden.
Bez możliwości korzystania z baz w postsowieckiej Azji Środkowej wygrać tę wojnę będzie trudniej i będzie to więcej kosztowało. Moskwa ma wpływ na władze w Kirgistanie, a także udział w rozwoju irańskiej atomistyki. Nic dziwnego, że Amerykanie próbują się z nią dogadać. Dzieje się to jednak kosztem krajów Europy Środkowej, które po raz pierwszy po 1989 r. mogły stać się częścią strategicznego systemu bezpieczeństwa Zachodu. Rosja od początku była temu przeciwna, nie ze względów militarnych, ale politycznych. Wypowiedź Gatesa wskazuje, że być może w tej sprawie osiągnie sukces.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski