Komisja Majątkowa. Rząd przygotowuje zmiany w funkcjonowaniu Komisji Majątkowej – poinformowała „Rzeczpospolita”. Zmiany mają być kosmetyczne.
Mimo to informacja pojawiła się na wszystkich portalach internetowych jako jeden z najważniejszych newsów. Atmosferę sensacji zapewnia bowiem początek zamieszczonego na pierwszej stronie zwiastuna tekstu: „Po skandalach w Białołęce, Krakowie i Opolu MSWiA planuje zmiany w działaniu Komisji Majątkowej”. Użycie słowa „skandal” sugeruje nadużycia, jakich rzekomo dopuściła się komisja. Tymczasem nigdzie nie doszło do naruszenia przez nią prawa. Gdyby tak się stało, interweniowałaby przecież prokuratura.
„Skandal” ograniczał się więc tylko do kilku artykułów prasowych, powtarzających nieprawdziwe informacje. Przekłamania te doprowadziły do paradoksalnej sytuacji, w której okradzione w czasach PRL zgromadzenia zakonne są postawione pod pręgierzem podejrzeń przy próbie odzyskania swej własności. Informacja w „Rzeczpospolitej” jest obiektywna. Wzmianka o skandalach do niej nie pasuje, wydaje się szukaniem sensacji „na siłę”. Przypomina to tytuł głośnego niegdyś włoskiego filmu: „Dajcie sensację na pierwszą stronę”.
Jednak nawet w tej obiektywnej informacji znalazło się niezręczne sformułowanie, pogłębiające nieporozumienia, jakie narosły wokół komisji. „Wyceny gruntów sporządzać będą niezależni rzeczoznawcy” – czytamy. Takie zdanie sugeruje, że obecnie wycenę gruntów komisja bierze „z kapelusza”. Tymczasem również teraz tzw. operaty szacunkowe wykonują niezależni rzeczoznawcy, biorąc za to odpowiedzialność. Robią to na zlecenie zgromadzenia ubiegającego się o zwrot ziemi. Zmiana ma więc polegać tylko na tym, że – dla większej przejrzystości – osobę wykonującą wycenę nie wybierałyby zainteresowane strony.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszk Śliwa