„Gdy idę na adorację, to mam wrażenie, że to Bóg bardziej mnie adoruje niż ja Jego”. „Kiedyś przy wstawaniu wyrwał mi się nawet okrzyk: Panie, ulubieniec Twój wstał!”.
12.07.2022 09:47 GOSC.PL
W czerwcu podczas dziękczynienia za dziesięciolecie dynamicznie rozwijającej się wspólnoty „Poznanie Jezusa” tłum (większość młodych osób!) śpiewał: „Bóg jest mój, a ja Jego, On mnie uwielbia, a ja Jego”. Słowa mogły szokować. Jak to, Bóg mnie uwielbia???
Przed laty dostałem maila. Czytelniczka, świeżo po lekturze jednej z moich książek, napisała: „Zazwyczaj po skończonej książce pisze się: «Po przeczytaniu, czuję się lepsza. Tym razem muszę napisać inaczej: czuję, że Bóg jest lepszy niż myślałam»”. Cytuję ten fragment, bo trafiła w sedno.
Niedzielny wieczór. Przychodzimy do salki, zaczynamy uwielbienie. Im dłużej się modlimy, tym głębsze mamy doświadczenie, że to On bardziej cieszy się z naszej obecności, niż z my z Jego. Że, to On bardziej na nas czeka. I jedynie On jest w swej tęsknocie całkowicie bezinteresowny. Nie chce załatwiać z nami żadnych interesów. Mu traktujemy często Jego Ducha jako kuriera DHL-u: „Przyjdź z darem radości, pokoju, jedności, pocieszenia”. A On? Cieszy się tym, że przyszliśmy. Tacy, jacy jesteśmy. Nieprzygotowani, brudni, nieprzypudrowani.
„Bóg ukazuje się i wyznaje swoją miłość. Odtrącony czeka przed drzwiami. Za całe dobro, które nam uczynił, prosi w zamian tylko o naszą miłość. Za to odpuszcza nam wszystkie długi” – pisał w XIV wieku święty prawosławia Mikołaj Kabasilas.
- Błędem jest myślenie że On kocha nas takimi, jakimi chce abyśmy byli, że kocha projekcje na nasz temat – opowiadał Danielowi Wojdzie w znakomitej „Pogłębiarce” (uwaga, lokowanie produktu) pracujący w Danii o. Roman Groszewski – Moja świętość może być tylko i wyłącznie owocem Jego działania we mnie, a ja mam jedno zadanie, aby Mu w tym nie przeszkadzać swoimi pobożnymi pomysłami.
- Gdy idę na adorację, to mam wrażenie, że to Bóg bardziej mnie adoruje niż ja Jego - dopowiada jego współbrat Mieczysław Łusiak - 42 lata temu przeczytałem zdanie, które zmieniło moje myślenie: „Już was nie nazywam sługami ale nazwałem was przyjaciółmi”. Pamiętam, jak wówczas zalałem się łzami. Do dziś pamiętam tę radość. Jezus na samym początku przedstawił mi się jako przyjaciel. Jaka jest wola Boża względem mnie? On chce, abym był szczęśliwy. To wszystko.
- Żyjemy na tym świecie zaryglowani, pozamykani na cztery spusty. Na szczęście Bóg znajduje na to sposób: przychodzi mimo zamkniętych drzwi – opowiadał mi Leopold „Poldek” Twardowski - Im bardziej oswajamy się z myślą, że jesteśmy Jego ulubieńcami, tym rzadziej zamykamy drzwi na klucz. Ponieważ jestem wszczepiony w Jezusa, który jest ulubieńcem Ojca to znaczy, że sam Bóg rozpoznaje we mnie swojego syna. Patrzy na Poldka, a widzi Jezusa. Bardzo się Mu podobam. Skoro mnie takiego stworzył i dał mi to co mi dał, to jakże się Mu nie mam podobać? Kiedyś przy wstawaniu wyrwał mi się nawet okrzyk: „Panie ulubieniec Twój wstał”. „Ojej – spłoszyłem się – Ogromna pycha!”. Ale Bóg tę pychę zaraz zamienił w radość.
Marcin Jakimowicz