Mińsk. Ministerstwo sprawiedliwości Białorusi zarejestrowało opozycyjny ruch „O wolność” Alaksandra Milinkiewicza. Być może decyzja ta stanowi przełom w demokratyzacji życia politycznego na Białorusi.
Być może decyzja ta stanowi przełom w demokratyzacji życia politycznego na Białorusi. Wcześniejsze próby rejestracji organizacji Milinkiewicza i podobnych kończyły się fiaskiem. Od ośmiu lat żadna nie otrzymała zgody na legalną działalność. Ruch „O wolność” został założony przez Milinkiewicza po wyborach prezydenckich w 2006 r. jako kontynuacja działań na rzecz przemian i demokratyzacji Białorusi. To kolejny gest prezydenta Aleksandra Łukaszenki w stronę Zachodu.
W lecie zwolnił on więźniów politycznych, a później zezwolił na legalny kolportaż dwóch niezależnych gazet. Łukaszenka znajduje się w coraz trudniejszej sytuacji gospodarczej, przyciskany przez Kreml nowymi cenami surowców energetycznych, których jedynym dostawcą na Białoruś jest Rosja. Szuka więc porozumienia z Zachodem, aby znaleźć alternatywę dla kontaktów z Moskwą, ale także aby poszerzyć sobie pole manewru w tych rozmowach.
Jednocześnie w tym samym czasie władze Białorusi nie przedłużyły trzem polskim księżom zgody na pracę w parafiach diecezji grodzieńskiej. Księża Jan Bronowski, Jan Skonieczny i Andrzej Krawczyk będą musieli zaprzestać działalności duszpasterskiej w tym kraju od 1 stycznia 2009 roku. Uzasadniając decyzję władz, Marina Cwilik z biura pełnomocnika białoruskiego rządu ds. religii i narodowości, powiedziała, że wymienieni księża nie władają językami państwowymi obowiązującymi na Białorusi. Wierni uważają natomiast, że władzom nie podobało się to, że księża odprawiali Msze po polsku. Pojawiają się także pogłoski o tym, że do Polski będzie musiało wrócić także kilku duchownych i siostry zakonne z diecezji mińsko-mohylewskiej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - ag/PAP