... zmieniając nazwy miesięcy i tydzień zastępując dekadą. Czasy się zmieniły, ale metody walki z wszystkim, co chrześcijańskie, niekoniecznie. Tym razem obrońców świeckości świata denerwuje niedziela.
Nie trzeba specjalnie przekonywać, że do normalnego funkcjonowania człowiek potrzebuje wypoczynku. Lepiej wtedy pracuje, mniej choruje, sensowniej też może ułożyć rodzinne relacje. To poparte badaniami fakty. Wypracowana piętnaście lat temu unijna dyrektywa o czasie wolnym przewidywała, że zasadniczo dniem wolnym od pracy powinna być niedziela. W 1996 roku jednak Europejski Trybunał Sprawiedliwości anulował ten przepis, stwierdzając, że nie ma powodów, by tak wyróżnić ten jeden, konkretny dzień.
Gdy czytelnicy wezmą do rąk ten numer „Gościa Niedzielnego”, znane już będą wyniki mającego się odbyć 17 grudnia w Parlamencie Europejskim głosowania nad zawierającą rozwiązanie kwestii niedzieli dyrektywą dotyczącą czasu pracy. Nie próbuję przewidywać, jak się sprawy potoczą. Nie podejmuję się przewidywać, czy europarlamentarzyści wezmą pod uwagę głos katolickich biskupów Europy oraz działającej przy Parlamencie Europejskim organizacji zrzeszającej przedstawicieli Kościołów protestanckich i prawosławnego, apelujących o ustanowienie niedzieli dniem wolnym od pracy.
Żal mi tylko, że w mającej chrześcijańskie korzenie Europie takie sprawy w ogóle stają się przedmiotem kontrowersji. Bo pomijając nawet chrześcijańską motywację do świętowania niedzieli, nie sposób nie zauważyć, że niedziela wszędzie w Europie jest traktowana jako dzień wyjątkowy. Taka już jest nasza, europejska, chrześcijańska – czy ktoś z tym się zgadza, czy nie – tradycja. Próba zakwestionowania tego faktu czy zmiany tradycji prawnymi przepisami wygląda dość żałośnie.
Czytaj codzienne komentarze w portalu Wiara.pl
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura, redaktor naczelny Wiara.pl