Indie. 52-letnia Birmala Nayak została pocięta na kawałki, a jej szczątki porzucono w lesie, a 45-letnia Lalita Digal „zaginęła” po tym, jak została zabrana ze swego domu na oczach świadków.
Obie wróciły z obozów dla uchodźców do swych wiosek, z których wcześniej uciekły przed hinduistycznymi fundamentalistami. Indyjskie władze zachęcają chrześcijan do powrotu do domów, nie potrafią jednak zapewnić im bezpieczeństwa. Nie aresztowano dotąd żadnego ze sprawców antychrześcijańskiej przemocy z minionych trzech miesięcy – donosi agencja AsiaNews.
W wiosce Tiangia spalono 25 listopada dwa domy należące do chrześcijan. Spłonął też dom hinduisty, który ośmielił się przyjąć u siebie wyznawców Chrystusa. Ogólnoindyjska Rada Chrześcijan (GCIC) oskarża stanowy rząd o to, że nie chce powstrzymać przemocy. Przewodniczący Rady Sajan George powiedział agencji prasowej AsiaNews, że wspólnoty chrześcijańskie w okręgu Kandhamal żyją w strachu nie tylko z powodu pamięci o atakach z grudnia 2007 roku, ale także dlatego, iż władze pozwoliły na rozprzestrzenienie się przemocy po zabójstwie hinduistycznego przywódcy Swami Laxamananady 23 sierpnia 2008 r., o które niesłusznie oskarżono wyznawców Chrystusa.
Premier Orisy Naveen Patnaik oświadczył w lokalnym parlamencie, że w związku z aktami przemocy w okręgu Kandhamal przesłuchano już co najmniej 10 tys. osób, a 598 trafiło do więzienia. Żaden z tych przypadków nie dotyczył jednak wydarzeń po 23 sierpnia. Po tej dacie spalono lub w inny sposób zniszczono 4215 domów i 252 kościoły lub domy modlitwy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - mj/KAI