Niemcy. W Saksonii doszło do protestów z powodu przejazdu pociągu z wykorzystanym paliwem z elektrowni atomowej. Płonęły barykady i uszkodzono torowisko.
Zużyte paliwo jądrowe można przerobić i jeszcze raz użyć albo w specjalnych pojemnikach składować. Pojemniki są rzeczywiście specjalne. Podgrzewa się je, topi pod wodą, zrzuca z dużych wysokości, ściska i rozciąga.
Wszystko po to, by nic nie wydostało się na zewnątrz. Wewnątrz głównego opakowania znajduje się kolejne, i jeszcze jedno. W środku niewielkie ilości odpadów, zatopione w przypominającej szkło żywicy. Co by się stało, gdyby pociąg z odpadami się wykoleił? Nic.
Protestujący twierdzą, że wypalony uran może skazić środowisko, a mieszkańcy miejscowości, przez które przejeżdża transport, są napromieniowani. Logika wskazywałaby więc trzymać się od pociągu jak najdalej i szybko pozwolić mu dotrzeć do celu. Transport nie jest niebezpieczny, jak długo zostawi się go w spokoju.
To, co robią protestujący, jest nielogiczne i niemądre. Może być niebezpieczne. Dla nich. Czy ktoś normalny kładzie się na torach pod nadjeżdżający pociąg? W 2004 r. w Niemczech zginął młody obrońca środowiska. Tę śmierć dopisano do listy ofiar energetyki jądrowej. A powinno do listy ludzkiej głupoty.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - oprac. Tomasz Rożek