Jeszcze nie słychać, by przechodnie na Wall Street obawiali się wyskakujących z okien bankrutów.
Póki co bogaci managerowie amerykańskich banków odpoczywają sobie w pięknym otoczeniu za pieniądze otrzymane od państwa w ramach ratowania sytuacji gospodarczej. Co nie zmienia sytuacji, że świat stabilnego dobrobytu stanął przed widmem gospodarczego krachu. Benedykt XVI, publikując przed kilkoma miesiącami orędzie na obchodzony dziś Dzień Misyjny, pisał o pilnej potrzebie głoszenia wszystkim narodom nadziei w Chrystusie Jezusie.
Nie mógł przewidywać obecnych kłopotów. Problemy, które wówczas wymienił – przemoc, nędza, migracja z powodu prześladowań, niesprawiedliwość wywoływana przez postęp techniczny, degradacja środowiska naturalnego – zdawały się w minimalnym tylko stopniu dotyczyć nas, ludzi bogatego Zachodu. Dziś widać już wyraźnie, że każde budowanie nadziei bez Chrystusa, bez odniesienia do wieczności, to stawianie zamków na piasku.
Nie mam wątpliwości, że działalność misyjna wśród ludów, które nigdy o Jezusie nie słyszały, to jedno z najważniejszych zadań Kościoła. Myślę jednak, że równie ważne jest ukazywanie nadziei, jaką daje Ewangelia tym, którzy już zdążyli o niej zapomnieć. Nie trzeba do tego wielkich akcji, nadętych uroczystości i górnolotnych słów. Wystarczy, jeśli wierzący w Chrystusa będą naprawdę żyli nadzieją życia wiecznego. Ale to najtrudniejsze.
Czytaj codzienne komentarze w portalu Wiara.pl
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura, zastępca red. nacz. wiara.pl