Głos, polecenie, postanowienie i słowo – te cztery rzeczowniki, które pojawiają się w dzisiejszym pierwszym czytaniu, w istocie zbiera w jedno hebrajskie określenie „tora”: prawo. Tora etymologicznie znaczy „pouczenie”.
Jest najpierw słowem kapłana w sanktuarium, a potem w świątyni, a następnie proroka, który obwieszczał wolę Pana Boga. W sumie stanowi zbiór praw odnoszących się do człowieka, który chce uregulować swe życie i postępowanie. I wreszcie określenie „Tora” stało się nazwą własną pierwszych pięciu Ksiąg Starego Testamentu, zawierających fundamenty prawa narodu wybranego.
Dzisiejsze czytanie pochodzi z ostatnich rozdziałów Tory. Można powiedzieć, że jest jednym z fundamentalnych podsumowań, a w narracji Księgi Powtórzonego Prawa wypowiada je Mojżesz z całą mocą i pewnością: „Słowo to bowiem jest bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu, byś je mógł wypełnić”. Ta odpowiedź była jakoś inspirowana ludzkimi wątpliwościami i pytaniami: Kto może wypełnić wolę Pana Boga? Czy człowiek ma takie siły? Czy jest to możliwe, szczególnie dla kogoś, kto nie zna Tory i jej przepisy są mu obce? „Polecenie to bowiem, które Ja ci dzisiaj daję, nie przekracza twych możliwości i nie jest poza twoim zasięgiem” – odpowiada Mojżesz. I w ten kontekst wpisuje się dzisiejsza Ewangelia, opowiadająca historię ratowania pobitego niemal na śmierć człowieka. Uratował go Samarytanin. Czym się kierował? Refleksja filozoficzno-teologiczna podpowie, że mamy tu do czynienia z prawem naturalnym, które wpisane jest w każde ludzkie sumienie i doskonale harmonizuje z Torą. Święty Tomasz z Akwinu uczył, że prawo naturalne jest uczestnictwem rozumnego stworzenia w prawie wiecznym, ustanowionym przez Boga.
Stąd nie dziwi, że objawione w Biblii Boże prawo, a także prawo natury i prawo naturalne, doskonale ze sobą harmonizują. Mają przecież tego samego Dawcę. •
ks. Zbigniew Niemirski