Piłka nożna. Piłkarze Radosław Majdan i Piotr Świerczewski narozrabiali w nadbałtyckim Mielnie. Zwinęła ich policja, bo jeden z nich uderzył funkcjonariusza. – A co mają chłopcy robić, jak im ligę zatrzymali? – kpią internauci.
To śmiech przez łzy. Wisielczy humor. Bo tak źle w ekstraklasie nie było już dawno. Liga nie wystartowała. Kibice już zaczynają się sądzić z Ekstraklasą SA. Fani Śląska Wrocław domagają się zwrotu pieniędzy, które wyłożyli na rezerwację pociągu do Łodzi.
Jeśli Trybunał Arbitrażowy przywróci do ekstraklasy Zagłębie i Koronę, to jedynym w miarę sensownym rozwiązaniem będzie poszerzenie ligi do 18 drużyn. Wtedy jednak kluby, które teraz należą do elity, będą musiały podzielić się z lubinianami i kielczanami pieniędzmi ze sprzedaży praw telewizyjnych. Niektóre z nich stracą w ten sposób blisko milion złotych. Prezesi nie godzą się na taki haracz, ale wiedzą, że nie mają innego wyjścia, bo alternatywą jest bezterminowe zawieszenie ligowych rozgrywek.
Sytuacja polskiej piłki sięgnęła absurdu. Na dodatek okazało się, że jeden z meczów eliminacji MŚ 2010 polska reprezentacja musi zagrać na stadionie Śląska Wrocław. Zmieści się na nim jedynie 9,5 tysiąca widzów. – W Chorzowie wymieniają płytę boiska. W Poznaniu i Krakowie przebudowują stadiony, a w Kielcach nie można zagrać ze względów bezpieczeństwa. Został nam Wrocław. Wyobrażacie sobie? To smutne – irytuje się Leo Beenhakker.
Same minusy? Nie! Dokonano kosmetycznej zmiany ligowego nazewnictwa. Katowicka „Gieksa” gra już w pierwszej lidze. Niby nic się nie zmieniło, ale jak brzmi!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - oprac. mj