Gdy trzy lata temu amerykański sędzia pozwolił na okrutną eutanazję Terri Schiavo, polegającą na odłączeniu będącej od piętnastu lat w stanie wegetatywnym kobiety od przewodów dostarczających jej pożywienie, sprawą zajmował się cały świat.
Miliony ludzi na wszystkich kontynentach dyskutowały o mężu, który wystąpił do sądu o zabicie własnej żony. Ludzie z różnych zakątków świata zabiegali o uratowanie życia chorej kobiety. Nie udało się. Terri została zabita w majestacie prawa.
Gdy na początku tegorocznego lipca mediolański sąd zgodził się na odłączenie sztucznego odżywiania Włoszce Eluanie Englaro, która od 16 lat jest w głębokiej śpiączce, jakoś nie było widać globalnego poruszenia. Do światowych mediów przebiła się tylko wypowiedź nowego prezesa Papieskiej Akademii „Pro Vita”, abp. Salvatore Fisichelli, który nazwał wyrok „faktyczną eutanazją”. Poza tym światowe media potraktowały problem jak wewnętrzną sprawę Włoch i wyjaśniły, że „walka o losy kobiety rozbudza ogromne emocje, bo wiąże się ze sporem o wprowadzenie tzw. testamentu biologicznego, w którym Włosi mogliby zostawiać wskazówki dotyczące procedur lekarskich na wypadek utraty świadomości”.
„Zwyciężyła wolność” – cieszył się z wyroku sądowego ojciec Eluany. A świat tym razem przyjął zgodę na legalne zagłodzenie człowieka ze spokojem. Przecież to nic nowego. Już się zdarzyło. Jest precedens.
Tylko Kościół znów się czepia. Niczego się nie nauczył trzy lata temu – myśli sobie świat.
Czytaj codzienne komentarze w portalu Wiara.pl
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Artur Stopka, redaktor naczelny portalu wiara.pl