Takie wydarzenia, gdy papież i patriarcha Konstantynopola wspólnie odmawiają wyznanie wiary, razem głoszą słowo Boże, razem udzielają błogosławieństwa, budzą wielką nadzieję.
Bo skoro jest wola jedności, skoro – jak twierdzi patriarcha Bartłomiej – „dialog teologiczny między naszymi Kościołami postępuje dzięki Bożej pomocy naprzód, niezależnie od istniejących trudności i problemów, bo pragniemy i modlimy się o to, aby jak najszybciej trudności zostały przezwyciężone, a problemy zmalały”, to jedność wydaje się blisko.
Niestety, cieniem na dziele pojednania kładzie się postawa Cerkwi Rosyjskiej. Mimo optymistycznych wypowiedzi abp. Pezziego, katolickiego metropolity archidiecezji Matki Bożej w Moskwie, który widzi pewne oznaki ocieplenia, niewiele się w postawie zwierzchników Cerkwi Rosyjskiej zmieniło. Dla nich ciągle Kościół katolicki jest zagrożeniem. Wymownym tego znakiem jest konsekwentna odmowa Aleksego II na propozycje spotkania z Benedyktem XVI.
Patrząc na Konstantynopol i Moskwę, widać, że mamy do czynienia z dwiema prędkościami dialogu prawosławnych z katolikami. Gdyby Konstantynopol zbytnio przyspieszył, a Moskwa pozostała przy swoim, moglibyśmy być świadkami poważnego rozłamu w świecie prawosławia. A nowy podział, to nowe rany. Le-piej, by taki scenariusz został niespełnionym proroctwem…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - komentarz: Andrzej Macura