Po szychcie uprawiają ogródki, ale to pod ziemią poznają świat od podszewki. W huku, wilgoci, zmiennej temperaturze, w strefach zagrożonych wybuchem i tąpnięciami zbierają czarny plon swojej pracy.
Sygnalista dzwonkiem daje znak, że zaczyna się zjazd. Ruszamy stłoczeni w ciemnej klatce kopalnianej windy, rozświetlanej jedynie lampkami, przewieszonymi przez ramię. Na drugim ramieniu ciąży aparat tlenowo-ucieczkowy, na wypadek, gdyby na dole zabrakło nam tlenu. Na głowach mamy hełmy. – Górnik pod ziemią nigdy nie zdejmuje hełmu – podkreśla nadsztygar Roman Antonik. – Takie rzeczy to tylko w filmach pokazują.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski, zdjęcia Henryk Przondziono