Budowniczemu pierwszej w Polsce parafii Matki Bożej Fatimskiej rozeźlone władze zarekwirowały meble. Po jeden z kompletów urzędnicy mieli jednak przyjechać później. Proboszcz chwycił więc białą farbę olejną i na pięknych, rzeźbionych komodach i szafach zamaszyście wypisał... cytaty z Biblii i pieśni kościelnych.
Ten komplet mebli stoi więc tu do dziś, bo tak pobazgranych mebli władze nie tknęły. Przez całą szerokość dolnych półek ciągnie się biały napis: „Pamiętaj człowiecze na JEZUSA!”. – Podobno jak przyszli zabrać te meble, drzwi ostatniej szafki były odchylone. Więc jako pierwsze zobaczyli, wyglądające na jeszcze bardziej prowokacyjne, ostatnie litery: „USA!” – śmieją się księża, którzy dzisiaj tu pracują. Tu, czyli w Turzy Śląskiej. To mała miejscowość tuż pod Wodzisławiem Śląskim. Pierwszy w Polsce kościół pod wezwaniem Matki Bożej Fatimskiej został tu poświęcony dokładnie 60 lat temu. Dzisiaj jest to popularne sanktuarium. Ludzie z połowy Polski i z zagranicy przyjeżdżają do Turzy co miesiąc na tak zwane Noce Pokuty i Wynagrodzenia.
Przebaczają na budowie
Ludzie zbudowali tu kościół w ciągu półtora roku, w 1947 i 1948 r. Zapałem do tego natchnął ich charyzmatyczny proboszcz, ksiądz Ewald Kasperczyk. Swoją działalność w Turzy zaczął od doprowadzenia do wielkiego pojednania całej wsi. Ludzie stanęli na pustym jeszcze placu budowy, chwycili się za ręce i powiedzieli na głos, że sobie przebaczają. Ksiądz Kasperczyk nie przejmował się przeszkodami, które stawiali mu komuniści. A komunistom nie było w smak zwłaszcza wezwanie tego kościoła. Wiedzieli, że Matka Boża zapowiedziała w Fatimie upadek ich ideologii – mówiąc o rozlewających się po świecie błędach Rosji i o jej ostatecznym nawróceniu, jeśli ludzie będą się modlić. Na odpusty, które odbywają się w Turzy aż sześć razy w roku, przyjeżdżali ludzie z bardzo daleka. Coraz bardziej rozdrażnione władze przeszkadzały im przez stawianie blokad na drogach. – W dniach odpustu pociągi wyjątkowo kończyły bieg w Rybniku, 15 kilometrów od Turzy. Mimo to ludziom jakoś udawało się do Turzy docierać – mówi ks. Piotr Winkler, proboszcz.
Otwórz nam kościół
Z początku był to tylko kościół parafialny. W sanktuarium przekształcił się później. I, co zadziwiające, stało się to zupełnie spontanicznie i oddolnie. Nie wymyślił tego żaden biskup przy biurku, ani nawet proboszcz Kasperczyk. Przykład? W 1979 roku zgłosiło się na probostwo dziesięcioro nieznajomych ludzi. Powiedzieli, że są z okolicy i chcieliby odbyć w kościele, przed fatimskim obrazem, nocne czuwanie. – Zgoda! – odpowiedział proboszcz. Po miesiącu tych ludzi przyszło więcej, a po dwóch miesiącach już około trzydziestu. A wtedy ks. Kasperczyk stwierdził, że trzeba by im odprawić jakieś nabożeństwo. W ten sposób narodziły się Noce Pokuty i Wynagrodzenia, dzisiaj najsłynniejsze nabożeństwo tego sanktuarium. Każdego 29. dnia miesiąca o godzinie 20.00 zaczyna się tu czuwanie, na które autokarami i samochodami zjeżdża się zawsze kilka tysięcy ludzi. To głównie mieszkańcy południowej Polski, ale także... Niemiec.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak