Ile kosztuje najdroższy samochód na świecie? Dokładnie 11 mln dolarów. Jest ciasny, nie zmieścisz w nim rodziny. Ma prawie 50 lat i nie nadaje się na zimową pogodę. Ale nazywa się Ferrari. Ferrari 250 GT California.
To legenda. Szczególnie jeżeli chodzi o model wyprodukowany w 1961 roku. Znany z publikowania różnego rodzaju rankingów amerykański miesięcznik „Forbes” umieścił to cudo na samym szczycie listy najdroższych samochodów kolekcjonerskich świata. Dokładnie 18 maja tego roku Ferrari 250 GT został sprzedany za 10 mln 894 tysięcy dolarów. Drugi na liście Mercedes-Benz 540K z 1937 roku został kupiony za 8 mln 235 tys. dolarów. Dziennikarze „Forbesa” twierdzą, że rynek samochodów zabytkowych, luksusowych szybko się powiększa. Podobno aż 25 mln ludzi regularnie śledzi aukcje. Aż 6 mln na całym świecie jest właścicielami samochodów kolekcjonerskich. Co powoduje, że starymi samochodami interesuje się coraz więcej osób? Więcej osób stać na to, by kupić auto niekoniecznie do dojeżdżania do pracy. Raczej do pokazywania. Poza tym samochody z ogromnego amerykańskiego rynku – z powodu słabnącej pozycji dolara – są relatywnie coraz tańsze. Choć tutaj od razu należy się wyjaśnienie. Przeważająca większość transakcji na rynku kolekcjonerskim opiewa na kwoty wielokrotnie mniejsze niż cytowana już tutaj kwota 11 mln dolarów. „Forbes” ocenia, że średnia wysokość transakcji waha się od 15 do 50 tys. dolarów. Na auta powyżej miliona może sobie pozwolić bardzo niewielu. I to o te cacka toczy się najbardziej zażarta gra. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że osoby, które chcą je kupić, nie muszą „zmieścić się” w jakiejś konkretnej kwocie. Mają tak dużo pieniędzy, że – w przeważającej większości przypadków – kwestia ceny ostatecznej jest sprawą drugorzędną. Milion w lewo, milion w prawo nie robi różnicy.
Poza tym najwyższe ceny osiągają pojazdy, których na całym świecie jest bardzo niewiele. Czasami pojedyncze sztuki. Wcale nie dlatego, że kiedyś były produkowane masowo, ale z czasem większość odeszła w niebyt. Wiele z tych najdroższych było luksusem już w chwili zjeżdżania z taśm fabrycznych. Kolekcjonerzy biją się o samochody, które czasami były produkowane na zamówienie czy w bardzo krótkich seriach. Dobrym przykładem jest Ferrari, które w 1961 roku wyprodukowało jedynie 55 sztuk modelu 250 GT. Pięć najdroższych samochodów sprzedanych na aukcjach publicznych w ciągu ostatniego roku to właśnie ten model. Na zamówienie „na miarę” nowego samochodu czy kupienie takiego, który wyprodukowano w bardzo małych seriach, stać nielicznych. Bogaci często są znani. I to kolejny powód, dla którego ceny samochodów kolekcjonerskich osiągają takie szczyty. Miło jest powiedzieć lub poczuć, że ma się samochód, który kiedyś był własnością kogoś naprawdę znanego. W artykule w miesięczniku „Forbes” wypowiada się Rob Huting, szef serwisu poświęconego rynkowi aut kolekcjonerskich AutoTrader Classics. Huting słyszał o przypadku aukcji niepublicznej (z ręki do ręki) na której za 20 mln dolarów sprzedano Bugatti Atlantic należące do Ralpha Laurena, amerykańskiego projektanta mody. Na liście sporządzonej przez miesięcznik widnieją tylko modele, które zmieniły właściciela na aukcjach publicznych. Tych prywatnych nikt nie kontroluje. Podobno dopiero tam sprzedaje się te naprawdę drogie cacka.
Lista najdroższych samochodów kolekcjonerskich, jakie w ofercie publicznej zostały wystawione w ciągu ostatniego roku, według amerykańskiego miesięcznika „Forbes”.
1. 1961 Ferrari 250 GT California Cena: $ 10 894 000
2. 1937 Mercedes-Benz 540K Cena: $ 8 235 112
3. 1904 Rolls-Royce 10hp Cena: $ 7 254 290
4. 1964 Ferrari 250 LM Cena: $ 6 979 225
5. 1959 Ferrari 250 GT Cena: $ 4 950 000
6. 1931 Bentley 4 1/2-Liter Cena: $ 4 510 000
7. 1959 Ferrari 250 GT Cena: $ 4 455 000
8. 1935 Dusenberg SJ Cena: $ 4 400 000
9. 1955 Jaguar D Type Cena: $ 4 378 343
10. 1933 Delage D8S Cena: $ 3 740 000
11. 1958 Ferrari 250 GT California Cena: $ 3 659 838
12. 1884 De Dion Bouton Et Trepardoux Cena: $3 520 000
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek