Jak przedstawić rzeczywistość Boga w sposób przyswajalny przez człowieka wychowanego na wirtualno-realnym podłożu internetu i elektronicznych gier?
Dzieci! Uwaga! Wszyscy patrzą na mnie! – żadnej reakcji. Każda buzia w inną stronę, oczy malców – jeśli nawet zwrócone w moją stronę – jakby niczego nie widziały. Wobec tego po imieniu. To zawsze działało. Teraz nie. Podejrzewam, że gdybym zaklął, usłyszeliby. Podobno skutkuje. Ale w kościele, przy przygotowaniach do Pierwszej Komunii – nie tylko nie wypada. Nie wolno i już. Katechetka patrzy na mnie błagalnym wzrokiem, jakby chciała powiedzieć: No zrób coś, masz 40 lat doświadczenia. Mam, to prawda.
Gdy kilkanaście lat temu dzieci była czterdziestka, to była sama radość na pierwszokomunijnych próbach. Teraz dziesięcioro (!) plus rocznicowi, a interfejs nie działa. To coś tak, jakby ktoś w Windowsa wgrał menu choćby węgierskie. Sprawa beznadziejna. Nazajutrz było jednak lepiej i jakoś w końcu udało się przygotować liturgię. I ani razu nie wyszedłem z siebie. Pewnie nie od rzeczy jest ten „medal anielskiej cierpliwości”, który dostałem w szkole, gdym odchodził na emeryturę. Wtedy wydawał mi się komplementem na pocieszenie, ale widocznie łaska Boża czyni cuda nawet w emerytalnym wieku.
Zastanawiałem się później nad przyczynami tego zerwania kontaktu z dziećmi. I przypomniał mi się zasłyszany kiedyś w zakrystii komentarz w formie pytania: „To był real czy rzeczywistość?”. Rozmawiali studenci. No właśnie! Jaka część młodego pokolenia żyje na pograniczu faktycznej, namacalnej rzeczywistości? Wirtualna treść komputerowego monitora i słuchawek czasem jest „realem”, czasem kompletną fikcją. Jak odróżnić jedno od drugiego? Film też jest mylący – rzeczywistość reportażu staje się na ekranie „realem”.
A fikcja filmu wygląda tak samo albo i prawdziwiej. Jak to wszystko poukładać w głowie? To nie tylko problem dziecka. I nie jest to bynajmniej problem tylko psychologiczny czy pedagogiczny. Także teologiczny – to właśnie widzę z mojego okna. Bo jak przedstawić rzeczywistość Boga, wieczności, ludzkiego ducha w sposób przyswajalny przez człowieka wychowanego i kształtowanego na wirtualno-realnym podłożu telewizji, świata internetu i elektronicznych gier? Nie wiem. Ja jestem z pokolenia ludzi słowa. Nowej specjalizacji już się w życiu nie spodziewam. Ale ona jest pilnie potrzebna. Także w ewangelizacji. A Bóg wiele razy i na wiele sposobów przemawia, z anielską cierpliwością.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz parafii Nowy Świętów