Bóg napomina Polskę. A Polacy pewnie znowu zapalą tysiące zniczy i... zostaną głusi i ślepi. Jak pięć lat temu.
Nie mogłem spać, ale jak usnąłem, to zbudziłem się przed ósmą. Potem wszystko normalnie. Dałem klucze i instrukcje sprzątającym kościół. Pojechałem z ogłoszeniami do sklepów, w aptece Jola mówi o zapaleniu się samolotu prezydenckiego, „ale zgasili”. Jadę na czeską stronę, włączyłem radio... To nie zapalenie się, a katastrofa. W sklepie Hynek wita mnie słowami „Kaczyński je mrtvý!”.
Okazuje się z komunikatów, że to – niestety – prawda. Stary samolot, lot bez rezerwy w czasie, wszyscy ważni ludzie w jednej maszynie. Brak wyobraźni. Obawiam się, że dla części polityków będzie to okazją do „skoku na kasę”. Choć może wstrząs pomoże oprzytomnieć Polakom. Wstąpiłem do parafian. Rozmawiamy o katastrofie. Wróciłem do domu, gospodyni przy telewizorze. Chcemy wiedzieć – ale co to zmieni?
Pogoda fatalna – przelotne ulewy, chwilami grad, zimno. Podrzemałem w fotelu, na spacer pójść nie można. Piszę kolejny scenariusz do Rorat. Znalazłem w internecie agencyjny tekst kazania biskupa polowego Płoskiego, które miał wygłosić dziś w Katyniu. Skróciłem, przeczytam na wieczornej Mszy św., jutro też przeczytam. Wieczorem do świetlicy – są tam goście z Czech, miała być zabawa, ale w związku z żałobą w Polsce (po ichniemu „smutek”), tylko kolacja, rozmowy...
Siedzę z parafianami, potem przysiadam się w kilka miejsc do Czechów. Mam takie dziwne odczucie, że oni są bardziej przejęci naszą katastrofą niż Polacy. Jeden nawet upomniał naszego, zachowującego się zbyt hałaśliwie: „máte smutek”. Wróciłem o wpół do dziesiątej. W telewizji żałobno-informacyjny nastrój. Zaglądnąłem do internetu, odpisałem na listy. Zapisałem dzień w diariuszu. Pomodlę się i odpocząć.
Coś z kazania bp. Płoskiego. Zakończył to niewygłoszone kazanie inwokacją „Święty Boże, Święty mocny, Święty a nieśmiertelny... Od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas, Panie”. Pan nie zachował. Co to wszystko znaczy? I to, że Jan Paweł II odszedł od nas również w sobotę przed Niedzielą Miłosierdzia Bożego. Co to wszystko znaczy? Bóg napomina Polskę. A Polacy pewnie znowu zapalą tysiące zniczy i... zostaną głusi i ślepi. Jak pięć lat temu. Brzmią w uszach słowa Jezusa z Ewangelii: „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie”. Napomnienie też jest narzędziem miłosierdzia. Czy tych wszystkich napomnień było jeszcze za mało?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz parafii Nowy Świętów