O spotkaniu z papieżem Franciszkiem dotyczącym sytuacji na Ukrainie, szczerej rozmowie o odbieraniu przez Ukraińców słów i gestów Ojca Świętego oraz Stolicy Apostolskiej mówi prof. Myrosław Marynowycz.
Jacek Dziedzina: Był Pan zawiedziony reakcją Watykanu na rosyjską agresję na Ukrainę?
Prof. Myrosław Marynowycz: Do pewnego stopnia tak.
Niedawno miał Pan okazję powiedzieć to osobiście papieżowi.
Tak, 8 czerwca papież przyjął mnie i parę innych osób z Ukrainy. Chcieliśmy powiedzieć Franciszkowi, że niektóre jego słowa i gesty odbierane są przez Ukraińców niejednoznacznie.
Padły słowa: Ojcze Święty, nie rozumiem twojej postawy?
Tak, ja mówiłem bardzo szczerze. To nie była oczywiście żadna konfrontacja. Wiem, że papież z pewnością nie miał złych intencji. Jeżeli czegoś nie rozumiał w tym konflikcie, to nie znaczy, że ma złą wolę. Starałem się raczej pokazać naszą perspektywę.
Reakcja Watykanu, Pańskim zdaniem, sprzyjała bardziej perspektywie rosyjskiej?
Chodzi o nazywanie rzeczy po imieniu. Z pewnością krzyż Abla jest inny niż krzyż Kaina. Jeden niesie krzyż jako ofiara agresji, drugi, jako zabójca, może nieść krzyż pokuty. A ten moment z Drogi Krzyżowej w Koloseum, kiedy Ukrainka i Rosjanka szły pod jednym krzyżem, to było bardzo nietrafione. Ta symbolika była dla nas trudna do przyjęcia.
Krzyż Abla i krzyż Kaina to dwa różne krzyże, ale obrońcy tego scenariusza Drogi Krzyżowej mówili, że przecież ostatecznie, jeśli miałoby dojść do pojednania między Rosjanami i Ukraińcami, to muszą spotkać się pod krzyżem Jezusa, a nie pod swoimi krzyżami.
Ja ten argument rozumiem i uznaję, bo zgadzamy się, że krzyż Jezusa jest jeden. To On stał się ofiarą za nas wszystkich. Ale jednak ten krzyż, który teraz my niesiemy, jest inny u ofiary i inny u zabójcy. I w czasie, gdy trwa wojna, agresor napada na ofiarę, ta symbolika mogła być nieczytelna, mogła sprawiać wrażenie zanegowania różnicy między ofiarą i zabójcą, a to jest przeciwne prawdzie Jezusa. Pamiętam, jak we Włoszech pewna kobieta podeszła do mnie i powiedziała: jesteście braćmi z Rosjanami, przytulcie jeden drugiego, to skończy się wojna i nienawiść. Tak właśnie działają nieczytelne, mylące symbole. My odbieramy to jako zanegowanie różnicy między agresorem a ofiarą. I jest to dla nas bardzo bolesne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.