Młodzi cieszą się jednakowo z każdej pory roku – taki to już przywilej młodości
W końcu nadeszła wiosna, tak długo oczekiwana w naszym kraju. No, może trochę przesadziłem, ale przynajmniej w moim środowisku ciągle słyszałem głosy o tej nieznośnej zimie, która w tym roku jakoś nie chciała iść do morza. Teraz dla odmiany zacznie się utyskiwanie na… zmęczenie wiosenne. Oczywiście są też inne „zmęczenia” związane z pozostałymi porami roku. Są ludzie, którzy po prostu są zawsze zmęczeni, ale utarło się, że najbardziej popularne jest zmęczenie wiosenne. To znaczy, że nie możemy się powstrzymać od ziewania. Dotyczy to głównie starszych, bo młodzi cieszą się jednakowo z każdej pory roku – taki to już przywilej młodości.
Chorobliwa senność, przypadająca na tę porę roku, nie jest jeszcze narkolepsją, czyli napadami senności, spowodowanymi na ogół jakimiś emocjami (widziałem kiedyś zebranie koła narkoleptyków – spali na okrągło). Ale i tak jest uciążliwa, zarówno dla cierpiącego, jak i dla jego otoczenia. Wystarczy rozejrzeć się w godzinach, powiedzmy, wczesnopopołudniowych po biurach i urzędach: tysiące urzędników walczą z ochotą na drzemkę. Walczą, bo ich okrutni szefowie nie tolerują jakiegokolwiek zaniedbywania obowiązków i trzeba trzymać fason. Czy ma to dobry wpływ na poziom obsługi? Śmiem wątpić. Lepiej już się powodzi naukowcom, którzy regularnie zasypiają podczas seminariów (z wyjątkiem, chwalebnym, tych, którzy prezentują swoje wyniki). Gdy czasem kamera zawędruje do sejmu, to widać, że posłowie ucinają sobie drzemkę, zasłoniwszy się dla zachowania pozorów gazetą.
To samo w gabinetach szefów firm, których nikt (na szczęście) nie kontroluje, więc mogą spać, ile wlezie (niektórzy czynią z tego cnotę i mówią, że w ten sposób regenerują siły do dalszej walki o pozycję na rynku). Również w kościołach można zauważyć charakterystyczne postacie braci i sióstr śpiących podczas kazania. Niedawno czytałem w GN, że pewien skądinąd sympatyczny proboszcz, którego znam osobiście, zakupił swoim wiernym słuchawki – żeby lepiej słyszeli słowo Boże.
Podobno wierni są zachwyceni, ale ja jestem nieco sceptyczny: po krótkim czasie odkryją, że teraz już nie mogą się „wyłączać” pod pretekstem niedosłyszenia. Jestem jednak pewien, że nie dotyczy to parafii, którą mam na myśli, bo tam kazania są zawsze krótkie, zajmujące i treściwe. Chyba już najwyższy czas kończyć ten felieton, bo oczy zaczynają mi się kleić. Znad komputera zacznie wkrótce dochodzić odgłos chrapania. Aaa, kotki dwa… przepraszam bardzo, to wszystko przez to zmęczenie wiosenne. Ale byle do lata, wtedy odeśpimy to zmęczenie podczas wakacji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim