W styczniu zazwyczaj jest u nas zimno. Nawet na rocznicowych obchodach goście marzną - może dlatego w tym roku w Auschwitz zabraknie prominentów z zagranicy.
Za oknami mróz, przypominają się stare czasy sprzed „globalnego ocieplenia”. Mimo awansu społecznego wciąż jesteśmy bardzo zależni od temperatury; nasze zdobycze cywilizacyjne są wrażliwe na warunki pogodowe. Wystarczy napisać, że przez wiele dni stycznia duże obszary województw śląskiego i małopolskiego były odcięte od świata, ponieważ pod ciężarem lodu zerwały się przewody energetyczne.
Minęła właśnie 65. rocznica wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Był styczeń 1945 r. i o żadnym ociepleniu klimatu jeszcze nie mówiono. Zresztą mimo tego gadania, w styczniu zazwyczaj jest u nas zimno. Nawet na rocznicowych obchodach goście marzną - może dlatego w tym roku zabraknie prominentów z zagranicy. Wtedy było jeszcze zimniej, na pewno „temperatura odczuwalna” przez nielicznych ocalonych, wygłodzonych i chorych więźniów była znacznie niższa od tego, co możemy sobie wyobrazić.
Za drutami obozu przebywało ich niewielu, znacznie więcej „pielgrzymowało” w tym czasie do innych obozów w całej Europie, np. do Mauthausen. Wśród nich był także mój wuj, który trafił do Auschwitz z pierwszym transportem z więzienia w Tarnowie, w 1940 r. Ostatnio przysłał mi wycinki z prasy dotyczące wizyty prezydenta Oświęcimia, który z całego świata zbiera kamienie na kopiec Pamięci i Pojednania. Tym razem był w Niemczech, skąd przywiózł m.in. dachówkę z jednego z kolońskich kościołów. Ideę budowy kopca zgłosił jeszcze w 1994 r. Józef Szajna, były więzień KL Auschwitz.
Poparli ją członkowie Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rodzin Oświęcimskich, a także liczni byli więźniowie – żydzi, chrześcijanie, bezwyznaniowcy. W kolekcji, oprócz wspomnianej dachówki, są jeszcze kamienie z Buchenwaldu, cegły z Nagasaki i twierdzy w Terezinie, fragmenty sklepienia Groty Zwiastowania i Ściany Płaczu… Bardzo wiele budulca, wiele niepasujących pozornie elementów. „Pozornie”, bo jednak dla mnie bardzo dobrze ilustrujących zło, które dokonało się w Auschwitz, a którego symbolem jest zapamiętany z dzieciństwa – wtedy po raz pierwszy byłem w obozie ze szkolną wycieczką – stos zabranych okularów, drugi stos złożony z włosów, trzeci zbudowany z walizek, czwarty z butów… To wszystko robiło olbrzymie wrażenie. Po latach tamte eksponaty częściowo nie nadają się do wystawienia. Dobrze, że ich rolę przejmie kopiec zbudowany z fragmentów różnych budowli, który będzie symbolizował cierpienie całego świata.
Komuś przyszło do głowy ukraść tablicę znad bramy wejściowej. Na szczęście zuchwały czyn nie powiódł się. Sąd powinien skazać sprawców na pracę. Praca ich wyzwoli!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim