Zapisane na później

Pobieranie listy

Własna wieś i parafia

Jeśli kościelna wieża się sypie – to chyba nie jest dobre świadectwo żywotności wspólnoty wierzących, prawda?

ks. Tomasz Horak, proboszcz parafii Nowy Świętów

|

GN 43/2009

dodane 26.10.2009 11:01

Uroczystość to nie była, ale codzienne zdarzenie też nie. Otóż byłem jednym z wielu podpisujących umowę z Urzędem Marszałkowskim naszego województwa w programie odnowy obszarów wiejskich. W skali całego kraju wśród beneficjentów było wielu wiejskich proboszczów. U nas gdzieś dwudziestka. Ktoś powie: No tak, znowu zgarnęli kasę. Cóż odpowiedzieć? Parafie, startujące w publicznym wyścigu po te fundusze, musiały spełnić wszystkie wymogi – tak jak wszyscy inni: gminy, stowarzyszenia czy fundacje. A pieniędzy do garści nie dostanie nikt. Każdy inwestor musi zgromadzić środki na planowany program, a dopiero potem trzy czwarte nakładów zostanie zwrócone. Trochę się tego boję, ale nie skorzystać z możliwości? To naszej zabytkowej wieży nigdy nie wyremontuję. A potrzebuje konserwacji.

Każdy z moich kolegów proboszczów ma dokładnie taki sam dylemat. Różnią nas tylko sumy, o jakie chodzi. Ludzi ubywa – to i wiejskie parafie mają coraz mniej środków. Z tego samego powodu różne stowarzyszenia nie są w stanie zgromadzić potrzebnych pieniędzy, by móc się starać o większe dotacje. Co najwyżej o niewielkie sumy na małe przedsięwzięcia. Z sympatią obserwuję takie poczynania w jednej z moich wiosek.

Tak wiele jest do zrobienia, a dużo europejskich funduszów zostanie niewykorzystanych. Może coś w tych wszystkich regulaminach jest źle poukładane? Nie wiem. Zaryzykowałem, licząc na ofiarność parafian; wielu moich kolegów też. W końcu wieża doczeka się kosztownej renowacji, iluś ludzi będzie miało pracę na budowach, ładnych parę groszy VAT-u trafi do państwowej kasy – to przecież same społeczne plusy. A przecież te „unijne” pieniądze nie są od jakiegoś „Santa Claus” z Brukseli, one i tak są nasze, z naszych podatków.

Jeśli kościelna wieża się sypie, a zabytkowy mur wokół cmentarza się wali – to chyba nie jest dobre świadectwo żywotności wspólnoty wierzących, prawda? A przecież programy, remonty i fundusze to uboczna konieczność. W parafii istotne jest duszpasterstwo. Chwała więc tym, którzy, znając się na skomplikowanych procedurach administracyjnych, chcą pomóc. Na zebraniu w kurii biskupiej spotkałem takich zaangażowanych ludzi z różnych stron. Oni dobrze wiedzą, że i parafia, i wieś są ich własne. A miasta? Tam to bardziej skomplikowane, ale też nie przysypiają gruszek w popiele.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej