Jeśli kościelna wieża się sypie – to chyba nie jest dobre świadectwo żywotności wspólnoty wierzących, prawda?
Uroczystość to nie była, ale codzienne zdarzenie też nie. Otóż byłem jednym z wielu podpisujących umowę z Urzędem Marszałkowskim naszego województwa w programie odnowy obszarów wiejskich. W skali całego kraju wśród beneficjentów było wielu wiejskich proboszczów. U nas gdzieś dwudziestka. Ktoś powie: No tak, znowu zgarnęli kasę. Cóż odpowiedzieć? Parafie, startujące w publicznym wyścigu po te fundusze, musiały spełnić wszystkie wymogi – tak jak wszyscy inni: gminy, stowarzyszenia czy fundacje. A pieniędzy do garści nie dostanie nikt. Każdy inwestor musi zgromadzić środki na planowany program, a dopiero potem trzy czwarte nakładów zostanie zwrócone. Trochę się tego boję, ale nie skorzystać z możliwości? To naszej zabytkowej wieży nigdy nie wyremontuję. A potrzebuje konserwacji.
Każdy z moich kolegów proboszczów ma dokładnie taki sam dylemat. Różnią nas tylko sumy, o jakie chodzi. Ludzi ubywa – to i wiejskie parafie mają coraz mniej środków. Z tego samego powodu różne stowarzyszenia nie są w stanie zgromadzić potrzebnych pieniędzy, by móc się starać o większe dotacje. Co najwyżej o niewielkie sumy na małe przedsięwzięcia. Z sympatią obserwuję takie poczynania w jednej z moich wiosek.
Tak wiele jest do zrobienia, a dużo europejskich funduszów zostanie niewykorzystanych. Może coś w tych wszystkich regulaminach jest źle poukładane? Nie wiem. Zaryzykowałem, licząc na ofiarność parafian; wielu moich kolegów też. W końcu wieża doczeka się kosztownej renowacji, iluś ludzi będzie miało pracę na budowach, ładnych parę groszy VAT-u trafi do państwowej kasy – to przecież same społeczne plusy. A przecież te „unijne” pieniądze nie są od jakiegoś „Santa Claus” z Brukseli, one i tak są nasze, z naszych podatków.
Jeśli kościelna wieża się sypie, a zabytkowy mur wokół cmentarza się wali – to chyba nie jest dobre świadectwo żywotności wspólnoty wierzących, prawda? A przecież programy, remonty i fundusze to uboczna konieczność. W parafii istotne jest duszpasterstwo. Chwała więc tym, którzy, znając się na skomplikowanych procedurach administracyjnych, chcą pomóc. Na zebraniu w kurii biskupiej spotkałem takich zaangażowanych ludzi z różnych stron. Oni dobrze wiedzą, że i parafia, i wieś są ich własne. A miasta? Tam to bardziej skomplikowane, ale też nie przysypiają gruszek w popiele.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz parafii Nowy Świętów