Wielu młodych instynktownie pragnie dać jakąś sensowną odpowiedź Bogu. Katecheza ma im w tym pomóc
Jeden artykuł na jakiś temat to jak jedna jaskółka. Nie czyni wiosny. Ale całe stado artykułów już coś znaczy. Mogą być nieszczere, tendencyjne, selektywne, nawet kłamliwe. Ale tak czy owak sprawa jest, choćby tylko jako tak zwany fakt medialny. A może jest faktem faktycznym? Ku czemu zmierzam? Ku tematowi wracającemu w różnych gazetach. Bynajmniej nie o profilu religijnym, a przejętych (może miał być cudzysłów?) katechezą szkolną. Z tego, co wiem, to krajobraz jest bardzo zróżnicowany. Inaczej w podstawowych, inaczej w gimnazjach, jeszcze inaczej wyżej. Inaczej na wsi, inaczej w dużym mieście. Inaczej w regionach o ugruntowanej tradycji (nie tylko religijnej), inaczej tam, gdzie społeczność jest przemieszana. Nie mówiąc o tym, że i katecheci różni. Przed laty jedna z ministrantek mojej parafii „wypisała się” z religii w liceum.
Zmartwiło mnie to, nie powiem. Dziewczyna wierząca, myśląca, zdolna i pracowita. Miała swoje racje – były to jakieś osobiste animozje wobec katechety (z wzajemnością). Za jakiś czas wróciła, traktując to jako konsekwencję wiary i świadomej przynależności do Kościoła. Wtedy to były przypadki jednostkowe. Dziś jest ich dużo więcej. Czy istnieje jakiś wspólny mianownik wielu trudnych sytuacji? Chyba tak. Otóż wydaje mi się, że wciąż nie zauważamy ewolucji w rozumieniu wiary. Świętej pamięci ks. prof. Tischner nazwał ją rewolucją i to kopernikańską. W czym rzecz? W tym, że dawna definicja kładła nacisk na to, że wiara jest przyjęciem za prawdę treści przekazywanych przez Kościół. Dziś tenże właśnie Kościół ukazuje inną perspektywę. Tę mianowicie, że wiara jest odpowiedzią, jaką człowiek daje Bogu. To oczywiście w skrócie. Znamienne jest to odwrócenie spojrzenia na wiarę.
I chyba nie wszyscy ludzie Kościoła dostrzegli tę rewolucyjną zmianę. Wielu młodych instynktownie pragnie dać jakąś sensowną odpowiedź Bogu. Katecheza ma im w tym pomóc. Powinna dostarczyć materiału na tę odpowiedź. Dlatego może bardzo szeroko przekraczać nawet ramy konfesyjne. W starszych klasach powinna. Ale to jest trudne – wymaga rozległej wiedzy, szerokich horyzontów, szczypty ryzyka, odwagi i osobistego świadectwa. Także zaufania do młodych. To jedno z palących zadań tych, którzy już Bogu odpowiedzieli. I nie wolno młodych traktować infantylnie. Nawet przedszkolaków.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów