Spójrzcie w tył i podnieście czoło - nic tak nie pociesza jak widok tych, którzy stoją za nami
Spójrzcie w tył i podnieście czoło – nic tak nie pociesza jak widok tych, którzy stoją za nami
Chciałem ponarzekać na nasze telewizje, ale na szczęście się wstrzymałem. Właśnie na kanale TVP Info transmitują na żywo spotkanie Ojca Świętego z nowojorczykami na stadionie Yankees – teraz jedno z wezwań modlitwy wiernych czytane jest po polsku. W pierwszym dniu wizyty naszego Papieża zadzwoniła do mnie znajoma, informując, że telewizja CNN (nieznana jako katolicka) przekazuje bezpośrednio obrazy z Waszyngtonu. Zacząłem eksplorować moje zasoby satelitarne: okazało się, że jeszcze kilka stacji, głównie katolickich, pokazuje tę pielgrzymkę. O dziwo, również Al-Dżazira omawiała szeroko wydarzenie. W jednej ze stacji rosyjskojęzycznych pokazywano obszerny reportaż z miejsca urodzenia Josepha Ratzingera. A u nas? Telewizja Trwam jest dla mnie niedostępna, a inne stacje wykazywały umiarkowane zainteresowanie.
Cieszę się, że ktoś wreszcie wpłynął na proces decyzyjny i w kraju, który mieni się jednym z najbardziej katolickich, można choć przez chwilę towarzyszyć pielgrzymowaniu następcy św. Piotra i Jana Pawła II. Być może wstrzemięźliwość miała swoje źródło w prowincjonalnych kompleksach: tyle się naokoło, „w świecie” (tzn. głównie w złośliwych mediach niemieckich) opowiada o rzekomym zacofaniu, kojarzonym z polskim katolicyzmem, że w końcu niektórzy są skłonni w to uwierzyć. Tymczasem „ze świata” dochodzą liczne sygnały, które potwierdzają, że nie mamy się czego wstydzić, chyba że zaczniemy się w odruchu solidarności wstydzić za naszych nowych partnerów i sojuszników.
Ostatnio pisałem o kwiatkach z medycznej łączki za Odrą i Nysą. Niedawno pewien matematyk opowiadał mi o swoich perypetiach na Florydzie. Korzystając z pobytu na konferencji naukowej, wraz z kolegą wybrał się na Przylądek Canaveral, by zwiedzić ośrodek lotów kosmicznych. Bilet kosztował 80 dolarów, ale nasi rodacy mieli tylko „setki”. Kasjer nie chciał ich przyjąć, chociaż nie brakowało mu drobnych do wydania reszty. W końcu dogadali się z innym turystą, który miał drobne, że zapłacą w sumie 240, a potem się rozliczą.
Nic z tego: kasjer powtarzał jak katarynka „płaci pan 80 dolarów” i był nieprzemakalny na elementarną arytmetykę. Przyjaciele z klasy maturalnej, których „rozrzuciło” po całym świecie, też piszą o swoich doświadczeniach „w świecie”. Zostawię te smakołyki na inną okazję, a na razie, tydzień przed narodowym świętem, pozwolę sobie na apel do tych, którzy z pochyloną głową stoją w kolejce do „świata”: spójrzcie w tył i podnieście czoło – nic tak nie pociesza jak widok tych, którzy stoją za nami.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim