Stracono go w Białą Niedzielę 9 kwietnia 1945 roku z rozkazu samego Hitlera. Był samotnym jasnym punktem pośrodku ciemności. W miejscu, gdzie zginął, ustawiono napis: "Dietrich Bonhoeffer, świadek Jezusa Chrystusa między swoimi braćmi”.
Głęboka wiara, solidne teologiczne wykształcenie, posługa duszpasterza – to wszystko zderzyło się w nim z doświadczeniem wojny wywołanej przez jego naród. Jako jeden z nielicznych Niemców swojego pokolenia zachował twarz jako człowiek, jako chrześcijanin, jako luterański pastor, myśliciel, kaznodzieja. Dojrzewał. Zwłaszcza podczas ostatnich dwóch lat życia spędzonych w więzieniu. Był krytyczny wobec Kościoła i religijności, które w Niemczech Hitlera nie zdały egzaminu z wierności Ewangelii. Pytał, jak wierzyć w bezreligijnych czasach. Szukał Boga w świecie bez Boga. Wiele pytań, intuicji, myśli Bonhoeffera wciąż brzmi aktualnie, świeżo. Jest w nich ewangeliczna siła i światło.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski, ks. Tomasz Jaklewicz