Dziarscy staruszkowie – księża, którzy przeżyli straszliwy obóz w Dachau, spotykają się co roku 29 kwietnia w sanktuarium świętego Józefa w Kaliszu. Mówią, że równo przed sześćdziesięciu laty Józef ich ocalił.
Wtedy, w Dachau, ślubowanie św. Józefowi złożyło ich przeszło ośmiuset. Potem co roku, 29 kwietnia, mieli zjazdy w sanktuarium św. Józefa w Kaliszu. Dziś przyjeżdża tu ostatnich kilkunastu z nich.
Kleryk królikiem
Jest słoneczna niedziela 29 kwietnia 1945 roku. Amerykańscy żołnierze idą do przodu coraz bardziej zszokowani. Jeszcze przed Dachau odkrywają na bocznicy pociąg, a w nim 2600 ciał. 50 wagonów ze zwłokami! To ciała przerażająco chude: ci ludzie umarli z głodu.
Jeszcze gorsze obrazy Amerykanie zobaczą dopiero za parę godzin w samym obozie. Na przykład trzy tysiące ciał gnijących w wielkich stosach koło krematorium.
Niemcy zakatowali tu 857 polskich księży katolickich. Na księżach, Żydach i kryminalistach przeprowadzali eksperymenty pseudonaukowe. Zamrażali ich, zanurzali w basenie. Zarażali malarią przez przyłożenie do ramienia komarów w klateczce. Zamykali więźniów w komorze ciśnień. Przy zmniejszaniu ciśnienia uwięzieni rwali włosy z głów i kaleczyli twarze paznokciami. A chwilę później lekarze prowadzili na ciepłych jeszcze ciałach sekcje zwłok. Niektórzy więźniowie podczas tych sekcji... jeszcze żyli. Eksperymenty przeżyło tylko kilka osób, m.in. Kazimierz Majdański, dziś arcybiskup senior ze Szczecina. Nazistowscy lekarze raz po raz operowali mu nogę. Po co? Bo potrzebowali ropowicy do badań. Ropę z nogi tego młodego wtedy kleryka odprowadzały dreny. Kazimierza przeszywał straszny ból nawet kiedy w jego sali drżała podłoga pod nogami przechodzących.
Jednak nawet po tym piekle chodzili święci. Aż 45 polskich więźniów Dachau Jan Paweł Wielki ogłosił błogosławionymi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak