Czy pluralizm ma polegać na tym, że wierzący będą udawać, że ich święta nie mają wymiaru religijnego?
E-maile z e-kartkami oraz SMS-y nie wyparły do końca tradycyjnego wysyłania pocztą świątecznych kartek. Osobiście lubię otrzymywać „realne” kartki z życzeniami, choć te wirtualne, elektroniczne, też są miłe. Nie lubię tylko otrzymywania ogólnych wierszyków-życzeń, które są wysyłane hurtowo do wszystkich z listy adresowej. Życzenia powinny być jednak skierowane po imieniu. Nie widzę też żadnych powodów, by udawać, że nie wiadomo, z okazji jakich to właściwie świąt składamy sobie życzenia. A niektórzy udają. Polska ambasada w Londynie wysyłała kartki z łyżwiarką w stroju góralskim i dwoma góralami, bez jakichkolwiek symboli bożonarodzeniowych.
Szkoda, bo na przykład przy londyńskiej National Gallery można by zakupić pocztówki z reprodukcjami obrazów dawnych mistrzów pędzla, którzy pięknie przedstawiali wydarzenia z Betlejem. Byłoby inteligentne nawiązanie do sztuki, do Londynu, a przede wszystkim do Bożego Narodzenia, i tylko jakiś – powiedzmy szczerze – matoł mógłby mieć pretensje, że to obraża jego uczucia, gdyż jest niewierzący. Ambasada Polski we Włoszech nawiązała w wysyłanych przez siebie kartkach do sztuki, ale w sposób, który też budzi zażenowanie. Na kartce z życzeniami widzimy bowiem „Aldobrandyjskie wesele”, rzymskie malowidło ścienne z 1 poł. I wieku p.n.e. Czyżby chodziło o to, że pogańskie motywy są OK, a chrześcijański symbol mógłby kogoś obrazić?
Placówka dyplomatyczna w Londynie tłumaczyła brak symboli bożonarodzeniowych na swych kartkach świątecznych tym, że miała na uwadze różne wyznania i narodowości, i nie chciała nikogo urazić. Wyjątkowo pokrętna argumentacja. Czy pluralizm ma polegać na tym, że chrześcijanie, żydzi, muzułmanie, buddyści itd. będą udawać, że ich święta nie mają wymiaru religijnego, a chodzi w nich jedynie o świętowanie np. pór roku? Uczenie się wzajemnego szacunku zakłada, że będziemy znali symbole oraz historie, które są dla innych ważne. Autentyczna tolerancja nie ma nic wspólnego z „laickim zamordyzmem”, który chce wyrzucić z przestrzeni publicznej odniesienia do religii, do wiary w Boga.
Gdybym miał otrzymać kartkę z życzeniami z okazji jakiegoś święta żydowskiego lub muzułmańskiego, to chciałbym, aby były na niej stosowne symbole religijne. W żadnej mierze by mnie one nie uraziły. Wręcz przeciwnie, poprosiłbym o wytłumaczenie ich znaczenia. Absurdem byłoby, gdyby żyd miał udawać, że np. nie obchodzi święta Hanuki, tylko ot, takie sobie bliżej nieokreślone święto rodziny. Tymczasem jakieś środowiska przekonują bałamutnie, że religijną symbolikę trzeba schować w ciemny kąt, bo jakiś niewierzący w Boga lub wierzący inaczej może dostać na jej widok drgawek i piany z ust.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk, jezuita, wykładowca teologii na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie