Warto myśleć o przeszłości, bo to jedyna rzecz, którą konkretnie znamy
Miałem nadzieję, że po tragicznych wydarzeniach tego roku wrócą do polityki solidarność, szacunek i powaga. Nie wróciły. Ale potrzebę ciągle widać. Świadczy o tym szczególne zjawisko ostatnich miesięcy: prawdziwy wysyp książek politycznych. Teraz ukazuje się ich chyba najwięcej od początku lat 90., od czasów zachłyśnięcia się wolnością. Na pewno nie wszystkie warto czytać, ale te, które warto – czytać koniecznie trzeba. Wtedy, gdy są analizą problemów, jak i wtedy, gdy są relacją o działalności poszczególnych ludzi. Mądry Stefan Kisielewski mawiał, że warto myśleć o przeszłości, bo to jedyna rzecz, którą konkretnie znamy. Przyszłość rysuje się zawsze w mglistych zarysach, a bieg wypadków je często rozwiewa. Dopiero w dłuższym cyklu można właściwie ocenić sens wydarzeń, bo – jak pisał Adolf Bocheński – nawet działania pozornie bezmyślnych polityków zawsze wpisują się (choć często bezwiednie) w nurt rzeczywistej polityki, którą trzeba zrozumieć, trzeba kontrolować i trzeba prowadzić.
Ten poważny stosunek do polityki (powaga nie oznacza braku humoru) znajduję w niedawno wydanej książce mojego ideowego oponenta, Ryszarda Bugaja: „O sobie i innych”. Bugaj, człowiek „Solidarności”, opisuje w niej bezowocne próby stworzenia w Polsce niekomunistycznej lewicy. W tle tej niedługiej, ale treściwej relacji mamy i losy antykomunistycznej opozycji, i dwudziestolecie demokratycznej polityki, i wyzwanie, jakim dla idei niezależnej lewicy byli postkomuniści. Bugaj opisuje charakterystyczny dla III Rzeczypospolitej zrost postkomunistyczno-liberalny, począwszy od takich spraw, jak wspólna realizacja przez ówczesne KLD i SLD „najbardziej oszukańczego i absurdalnego projektu Narodowych Funduszów Inwestycyjnych, w których ludzie Sojuszu dostali wiele synekur”.
Ciekawy jest obraz poszczególnych kierunków politycznych. Bugaj ciepło pisze o profesorze Wiesławie Chrzanowskim, którego działalność idąca w parze z osobistą skromnością i bezinteresownością nawet przeciwników prawicy potrafiła przekonać, „iż opcja narodowo-prawicowa (w kwestiach społecznych umiarkowana) należy do spektrum demokratycznej polityki)”. Z mieszaniną rezerwy i uznania pisze o chrześcijańsko-narodowej akcji parlamentarnej sprzed dwudziestu lat, gdy w Sejmie kontraktowym posłowie „ZChN (formalnie w składzie OKP) bardzo zdecydowanie (przede wszystkim swoimi wystąpieniami) prezentowali swój program i tożsamość partii jako ugrupowania narodowo-prawicowego i radykalnego. W następnych wyborach ZChN odniosło umiarkowany sukces, a Wiesław Chrzanowski został marszałkiem Sejmu”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marek Jurek, historyk, przewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej, były marszałek Sejmu