Czas, który bywa najlepszym lekarzem, zdaje się tracić zdolność gojenia ran
Minęło sześć miesięcy od tragedii smoleńskiej, a czas, który bywa najlepszym lekarzem, zdaje się tracić zdolność gojenia ran. Ani zapewnienia polityków o tym, że proces wyjaśniania przyczyn przebiega tak jak powinien, ani kolejne tomy przesłanych przez stronę rosyjską akt nie przynoszą uspokojenia. Dzisiaj zbyt wiele „oczywistych oczywistości medialnych” straciło moc przekonywania. Jeśli był to „zwyczajny” błąd pilotów, to dlaczego z takim trudem ustalano dokładny czas katastrofy? Dlaczego dewastowano wrak samolotu tuż po katastrofie? Dlaczego nie znamy protokołów sekcji zwłok ofiar katastrofy i dlaczego, na miły Bóg, zabroniono rodzinom otwierać zalutowane trumny? Stan wraku TU 154 M jest tak odmienny od wraków innych, podobnych samolotów po podobnych katastrofach, że trudno nie zadać pytania, czy dokładnie i skrupulatnie przeprowadzono dokumentację stanu naszego TU 154M?
Mogłabym wzorem licznych publicystów napisać: każdy, kto śledzi losy rosyjskiego śledztwa, musi uznać dobrą wolę, profesjonalizm i staranność strony rosyjskiej. Chciałabym napisać, że spokojnie czekam na raport MAK. Ale nie potrafię. Dzisiaj, gdy minął szok i przerażenie pierwszych dni po tragedii, czuję się głęboko upokorzona okolicznościami toczącego się postępowania. Już wiem, że winę pilotów próbowały narzucić Polakom zarówno rosyjskie, jak i polskie media, bo fakty nie potwierdziły do dzisiaj tej najwygodniejszej wersji wydarzeń. Już wiem, że przedstawiciele mojego rządu mijali się z prawdą, opowiadając o przeprowadzanych przy polskiej asyście sekcjach zwłok i o dokładnym przeszukiwaniu przez Rosjan terenu katastrofy. Już wiem, że polityczna ranga mojego rządu jest dzisiaj taka, jak losy archeologów wysłanych do Smoleńska po miesiącach oczekiwań. Dziennikarze milczą na temat ich pracy, pytam więc dlaczego?
Minister Spraw Zagranicznych mojego kraju w wywiadzie dla poczytnego dziennika nie widzi powodu do zmartwień. Powiada: „Pozwólmy Rosjanom zaprezentować wstępną wersję raportu. Będziemy mieli wtedy 60 dni na nasz komentarz, w którego formułowaniu możemy skorzystać z usług ekspertów krajowych i zagranicznych”. Ośmielam się zapytać, jak pisać komentarz, nie mając do dyspozycji ani protokołów z sekcji, ani czarnych skrzynek, ani zeznań złożonych przed polskimi śledczymi przez obsługę lotniska, ani pełnej dokumentacji wraku samolotu. Wiemy, jak traktowano polski samolot przez 6 miesięcy. Co gorsza, wiemy też, że przykrycie wraku plandeką – na życzenie polskiej strony – odbyło się nie z powodów merytorycznych, lecz politycznych – z okazji spotkania dwóch pań prezydentowych, Rosji i Polski, 10 października w Smoleńsku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Fedyszak-Radziejowska, doktor socjologii, pracownik Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN