Walka w wyborach jest walką o charakter polskiej polityki i o kształt państwa.
Europejski Trybunał Praw Człowieka kazał Włochom usuwać krzyże ze szkolnych sal. Odwołujące się od tego wyroku Włochy wsparło w Trybunale Strasburskim kilka państw Unii Europejskiej: małe kraje katolickie – Litwa i Malta, a przede wszystkim kraje prawosławne z południa – Rumunia, Bułgaria i Grecja. Ciężko o tym pisać, ale nie ma wśród nich ani wielkich europejskich krajów katolickich, ani naszego państwa. Warto zastanowić się, dlaczego.
Mamy rząd, który nie chce angażować się w budowę silnej opinii chrześcijańskiej w Europie. Ale również dlatego, że mamy opozycję, która nie domaga się obrony krzyży w Trybunale Strasburskim, tak jak półtora roku temu nie domagała się obrony papieża (gdy Benedykta XVI zaatakował parlament belgijski oraz wielu czołowych polityków europejskich) czy nawet jak dwa lata temu – gdy nie potrafiła (a może się bała się lub wstydziła) domagać się, by minister zdrowia broniła życia dziecka Agaty.
Ale i obojętność opozycji nie jest dostatecznym wyjaśnieniem bierności oficjalnej polskiej polityki. Choć bowiem nie mamy rządu i opozycji, które chciałyby czynnie wspierać wartości cywilizacji chrześcijańskiej, nie mamy również dostatecznie silnej i samodzielnej opinii chrześcijańskiej, która by tego od rządu i opozycji żądała. Nie mamy wspólnej, silnej opinii, mimo że prywatnie zapytani: „czy Polska powinna bronić prawa do obecności krzyża w szkolnych salach?” – w ogromnej zapewne większości (mam na myśli czytelników tego felietonu) odpowiemy „oczywiście, że powinna”. Prywatne poglądy nie zamieniają się ciągle w publiczną odpowiedzialność. W Europie milczymy, choć wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka mają rangę precedensów, a Polskę niejednokrotnie już dotknęły bezpośrednio.
Julian Klaczko twierdził, że niepodległa Polska ma przyszłość jedynie w Europie szanującej nasze wartości. Ale przyszłość Polski przede wszystkim „idzie przez rodziny”, spełnia się w życiu naszych rodzin. Dziś ta przyszłość jest w kryzysie – rodzin nastawionych na posiadanie dzieci jest coraz mniej. Państwo nie przełamie kryzysu demograficznego – dzieci rodzą się w rodzinach, w rodzinach toczy się realne życie i rozstrzyga przyszłość. Państwo jednak powinno stanąć po stronie rodzin przez politykę podatkową i prawodawstwo dotyczące macierzyństwa. Niestety, również prawa rodziny zepchnięte są na margines polskiej polityki. Słabość opinii chrześcijańskiej pozbawia również rodziny (i to wszystkie rodziny) dostatecznego społecznego wsparcia, a deficyt solidarności podmywa naszą wspólną przyszłość.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marek Jurek, historyk, przewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej, były marszałek Sejmu