Czym są "prawa człowieka", decydują nie racje moralne i sumienia ludzi, ale instytucje wyspecjalizowane w prawach człowieka
Jednym z nauczycieli mojego pokolenia (a piszę tak dlatego, bo chodzi o ukształtowanie całego „stylu” zaangażowania opozycji lat 70.) był Aleksander Isajewicz Sołżenicyn. Myślą przewodnią jego dzieła było
„żyć bez kłamstwa”. Ta prosta dewiza wskazała wąską, ale pewną drogę obrony godności ludzkiej w czasach komunistycznego zniewolenia, wąską ścieżkę ku wolności, między niemożnością zbrojnego oporu a manowcami chytrych prób kolaboracji. Idea Sołżenicyna była całkowicie zbieżna z orędziem Jana Pawła II. I dzięki nim zawalił się komunizm.
Życie bez kłamstwa wymagało wtedy odrzucenia kłamstw komunistycznej ideologii i komunistycznej propagandy. Ale i dziś, pod rządami tego, co Benedykt XVI nazwał dyktaturą relatywizmu, wymaga w gruncie rzeczy tego samego. „Nasi pierwsi przodkowie w wierze – pisał niedawno Jean Madiran – oddawali życie dla trzech ziarenek kadzidła. Dla trzech ziaren, których nie chcieli palić ku czci państwowych bogów rzymskiego Panteonu. Woleli złożyć życie w świadectwie, niż zgodzić się na sprowadzenie wiary w Jezusa do rzędu jednego spośród wielu wierzeń. A przecież chodziło tylko o trzy ziarenka, których spalenie można by łatwo sobie wytłumaczyć i moralnie unieważnić. Tylko trzy ziarna: dużo mniej niż nieustanne bałwochwalcze okadzanie rzekomych wartości państwa nowoczesnego…”.
Nie przyłączać się do bezmyślnego ulegania dyktaturze relatywizmu to pierwszy warunek życia bez kłamstwa, drugi – to przeciwstawianie się jej naprawdę. Żyć w świecie faktów, nie pozorów. Dziś politycy muszą sami sobie odpowiedzieć na pytanie: czy to, co robią – robią po to, żeby zmienić rzeczywistość społeczną, czy żeby zmienić opinie wyborców… na swój temat. Czy działają w sferze „socjologii” czy „psychologii”? W sferze wrażeń czy rzeczywistości? W matrixie czy w realu?
Projekt konstytucji PiS mówi o prawie do życia. Od razu stał się okazją do medialnego spektaklu. Prezydent odciął się od projektu, poczuwszy groźny zapach CZA (całkowitego zakazu aborcji). I wykonał ukłon „w lewo”. Partia prezydencka spokojnie przyjęła krytykę prezydenta, właściwie w ogóle jej nie zauważyła, i wykonała ukłon „w prawo”. Dzięki kontrowersji jeszcze więcej wyborców dowiedziało się o projekcie. Tyle w sferze matrixu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marek Jurek, historyk, przewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej, były marszałek Sejmu