Gdybyśmy rozumieli, czym jest polityka, mielibyśmy już nowy rząd.
Przyglądając się rozwojowi kolejnych afer, nabieram przekonania, że powoli wszyscy zapominamy, czym jest racja stanu, czym jest polityka, czym są partie polityczne. Gdybyśmy bowiem rozumieli, czym jest polityka, mielibyśmy już nowy rząd. Utrzymywanie przez czołowych polityków władzy bardzo bliskich stosunków towarzyskich z potentatami branży hazardu, którzy z kolei finansowali ich kampanie, powinno w oczywisty sposób skutkować odwołaniem szefa rządu, który jako premier i przywódca rządzącej PO akceptował to i tolerował.
Lider większości parlamentarnej to nie szeregowy poseł, ale główny przedstawiciel i organizator polityki rządu na terenie parlamentu. Szef partii nie może znać jego prywatnych rozmów telefonicznych, ale musi wiedzieć, kim jest, jakie środowisko reprezentuje, jak rozumie politykę. To, co stało się w cieniu życia publicznego, musi być kwestią śledztwa i odpowiedzialności prawnej. Ale sprawy wiadome publicznie angażują odpowiedzialność polityczną, która również ma znaczenie najzupełniej zasadnicze – chodzi przecież o dobro wspólne, a sprawy państwa nie mogą być składane w ręce ludzi, których największą zaletą jest umiejętność zręcznego unikania (by odwołać się do sformułowania samego premiera Tuska) „wpadek reputacyjnych”.
Kolejne afery nie wywołały poruszenia w Platformie Obywatelskiej. Rząd robi wszystko, by zrzucić z siebie odpowiedzialność, a partia rządząca biernie się na to zgadza. To, co na Sycylii nazywa się omertà, w naszych partiach określa się jako „jedność przekazu”. Nikt nie powie nic, czego powiedzieć nie powinien. Stawia to na głowie nie tylko politykę, ale i samą naturę partii politycznych. Te bowiem – w klasycznie rozumianej demokracji – powinny być „ciałami pośredniczącymi”, bez których nie może funkcjonować autentyczny ład republikański. Partie nie są od wykonywania rozkazów swoich bossów, partie są od tego, by w imieniu części społeczeństwa, którą reprezentują, ich kontrolować. Wcale nie chodzi o permanentną rewizję prowadzonej polityki, bo solidarność i konsekwencja w realizacji programu politycznego są realną wartością. Chodzi o zdolność reakcji, gdy naruszone są deklarowane cele, deklarowane zasady, zaufanie społeczne.
Życie z zasady niesie problemy, ale remedium na problemy państwa powinna być opozycja. Brytyjczycy pięknie mówią: Lojalna Opozycja Jego Królewskiej Mości, po polsku można powiedzieć: Lojalna Opozycja Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Bo sensem opozycji nie są nadzieje polityków na przyszłe kariery, ale stale pozostający w dyspozycji narodu wybór. Na tym polega służba publiczna opozycji. Gdybyśmy mieli dziś opozycję kierującą się w polityce parlamentarnej racją stanu – natychmiast po ujawnieniu afery hazardowej zażądałaby ustąpienia rządu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marek Jurek, historyk, przewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej, były marszałek Sejmu