Zbliża się koniec nauczania historii w polskiej szkole
Wprowadzone przez Ministerstwo Edukacji 23 grudnia 2008 roku zmiany programowe rozpoczęły nieśmiałą dyskusję nad nauczaniem historii w polskiej szkole. Kilka ważnych artykułów w „Rzeczpospolitej” oraz program TVP „Warto rozmawiać” obudziły wątpliwości co do decyzji minister K. Hall, jednak stan faktyczny jest czytelny – zmiany zostały dokonane. Rozumiem, że ministerstwo było zaniepokojone niskim poziomem wiedzy młodych Polaków o najnowszej historii ich ojczyzny.
Sama od czasu do czasu z prawdziwym zdumieniem odkrywam, że bywają studenci, którzy nie mają pojęcia o tym, co wydarzyło się w grudniu 1970 roku, czym był Poznański Czerwiec i które to lata zwiemy w Polsce „stalinowskimi”. Także sondaże TNS OBOP, sprawdzające w latach 2007 i 2008 poziom wiedzy o zbrodni katyńskiej, pokazały słabości szkolnej edukacji. Okazało się, że przed 1989 rokiem, gdy sami w domach i rodzinach uczyliśmy nasze dzieci prawdy o Katyniu, robiliśmy to lepiej niż niepodległe i demokratyczne państwo po 1989 roku. Przekazując ten obowiązek szkołom, nie przypuszczaliśmy, że wywiążą się z niego gorzej od rodzin z czasów PRL. Okazało się, że spośród tych, którzy wiedzę o Katyniu zdobyli w niepodległej Polsce po 1989 roku, aż co trzeci respondent nie wiedział lub nie był pewien, kto – Niemcy czy Rosjanie – zamordował polskich oficerów.
Rozumiem więc potrzebę zmian, ale czy nowe zasady programowe nauczania historii na pewno coś tu poprawią? Zdaniem profesora A. Nowaka – nie. Zdaniem zwolenniczek nowych zasad, czyli prof. J. Choińskiej-Miki i dr A. Radziwiłł – być może tak. Optymizm obrończyń reformy nie dziwi, są jej współautorkami. Jednak zarzuty sformułowane przez A. Nowaka pod adresem Ministerstwa Edukacji są poważne, to rewolucja i koniec nauczania historii w polskiej szkole. Wedle nowych zasad, systematyczny kurs historii pojawia się w liceum tylko w pierwszej klasie.
Potem młodzież uczy się przedmiotu historia i społeczeństwo, na który składa się dziewięć bloków tematycznych, z których nauczyciel wybiera jeden (!). Są wśród nich: „Kobieta, mężczyzna i rodzina”, „Wojna i wojskowość”, „Swojskość i obcość”, „Język, komunikacja i media” oraz – całe szczęście że taki jest – „Ojczysty panteon i ojczyste spory”. Niepokoi perspektywa, w której tylko zdający egzamin maturalny z historii będą się jej uczyć w wieku bardziej dojrzałym niż pierwsza klasa liceum.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Fedyszak-Radziejowska, doktor socjologii, pracownik Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN