W Polsce partyjna batalia toczy się o inteligencję
Rywalizacja największych partii politycznych uruchomiła na nowo spór o rolę polskiej inteligencji. Z jednej strony zarzuca się jej stronniczość, z drugiej sprzeniewierzenie się inteligenckiemu etosowi. Czy przynależność do inteligencji oznacza przyjęcie na siebie szczególnych obowiązków, czy raczej korzystanie z przywilejów i korzyści wynikających z wysokiej pozycji społecznej? Czy inteligencja to wspólnota ludzi o podobnych poglądach, wartościach i celach, popierająca jedną, najbardziej „inteligencką” partię polityczną, czy środowisko wewnętrznie zróżnicowane i podzielone?
Walka o inteligencję
Można powiedzieć, że te pytania nie mają większego sensu, bo w demokratycznym państwie, którego obywatele cieszą się wolnością i pełnią praw obywatelskich, inteligencja dokładnie tak samo jak inne grupy społeczne naturalnie różni się poglądami i rywalizuje o władzę, prestiż, własność czy wysokie dochody. A jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że w Polsce partyjna batalia toczy się o całą(!) polską inteligencję. Dla wielu polityków powiedzenie: Kto ma media, ten ma władzę, znaczy w praktyce: Kto ma inteligencję, ten ma władzę. Ostatnie lata przypomniały, jak duże znaczenie dla życia społecznego ma ta wciąż niezbyt liczna grupa. I jakkolwiek inteligencja stanowi mniejszość – prawie 5 proc. mieszkańców wsi i nie więcej niż 15 proc. mieszkańców miast ma wyższe wykształcenie – jej rola w kształtowaniu opinii publicznej jest kluczowa.
To z jej szeregów wywodzą się autorytety społeczne, ludzie sprawujący władzę, to ona tworzy system edukacji od podstawówek do wyższych uczelni oraz kadrę instytutów naukowych. To inteligencja kształci i wychowuje swoich następców i kolejne pokolenia pracowników mediów, szkolnictwa czy administracji publicznej. To intelektualiści nadają kształt debacie publicznej, piszą książki, ustawy, prawo i ekspertyzy, mając znacznie większy niż inni wpływ na opinie o „słuszności” i „niesłuszności” konkretnych idei i poglądów. Z tego środowiska wywodzą się eksperci i doradcy. To inteligencja leczy chorych i zarządza gospodarką, sprawuje pieczę nad finansami, bezpieczeństwem i wymiarem sprawiedliwości. To jej przedstawiciele pracują w prokuraturach i sądach, oskarżając, broniąc i ferując wyroki. Częścią inteligencji jest także duchowieństwo, wykształcone nierzadko lepiej niż inni (30 proc. proboszczów i wikariuszy skończyło drugie, dodatkowe studia).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Fedyszak-Radziejowska, doktor socjologii, pracownik Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN