Doktryny pięknie wyglądają na papierze, lecz w obliczu konkretnych przypadków tracą cały urok.
Prasa doniosła o dwóch tysiącach francuskich lekarzy i pielęgniarek, którzy w liście otwartym przyznają się do dokonania eutanazji wobec nieuleczalnie chorych podopiecznych. Chcą zmiany prawa, by taka „pomoc” nie kończyła się sądowymi procesami. My stanęliśmy przed podobnymi pytaniami. Janusz Świtaj, 32-letni mieszkaniec Jastrzębia Zdroju, od 14 lat sparaliżowany, poprosił sąd o prawo do śmierci, a nas o poparcie dla referendum w sprawie eutanazji. Janusz Świtaj oddycha dzięki respiratorowi, a ze światem kontaktuje się (ma w pełni sprawną głowę) za pomocą Internetu. Media rozpoczęły dyskusję o prawie do „godnej śmierci”. Natychmiast pojawiły się sondaże (TNS OBOP dla „Dziennika”) pokazujące, że ponad połowa Polaków akceptuje eutanazję. Wyniki sondaży z ostatnich lat potwierdzają te dane: częściej sprzeciwiamy się aborcji niż eutanazji „na życzenie”. Nic dziwnego, bo pytania o eutanazję są tak skonstruowane, że budzą współczucie dla cierpiących i nieuleczalnie chorych. Także lekarze przypominają, że osiągnięcia medycyny stawiają ich w nowej sytuacji, z którą nie zawsze sobie radzą.
Cierpienie użyteczne
W Europie prawną zgodę na eutanazję, jako „zdobycz cywilizacji”, wprowadzono w Holandii w 2001 r., i rok później w Belgii. Tam można pomagać w „umieraniu na życzenie” nawet dzieciom niekoniecznie zdolnym do wyrażenia takiej prośby. Rozwiązania te wprowadzono w imię – a jakże – wolności wyboru oraz prawa jednostki do decydowania o swoim losie. Polskie prawo wciąż chroni ludzkie życie i niezależnie od tego, jak skończy się sejmowa batalia o zmianę konstytucji, ani aborcja, ani eutanazja „na życzenie” nie są i nie będą możliwe w najbliższych (?) latach.
Czy nie grozi nam zmiana politycznych i moralnych nastrojów, a w konsekwencji także zmiana obowiązującego prawa? Referendum w sprawie eutanazji, którego domagał się w swoim liście otwartym J. Świtaj, stanowiłoby precedens – głosowanie o fundamentalnych kwestiach moralnych. Jego list głęboko poruszył opinię publiczną i stał się dla wielu przyczyną – mam wrażenie – wyrzutów sumienia.
Wypowiedzi autorytetów, ekspertów i znanych postaci w reakcji na dramatyczny list J. Świtaja były podzielone. Przeważali jednak przeciwnicy przyznania lekarzom i pielęgniarkom prawa do zabijania (na życzenie) nieuleczalnie chorych. Mam wrażenie, że Polacy wciąż pamiętają ostatnie tygodnie życia Jana Pawła II i trudno przekonać nas, że okres nieuleczalnej choroby i wielkiego cierpienia jest „bezużyteczny”. Ta ostatnia katecheza Ojca Świętego nauczyła nas – mam nadzieję – pokory i szacunku dla „godnego życia” do końca, wedle woli i zamiarów Stwórcy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Fedyszak-Radziejowska, doktor socjologii, pracownik Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN