Popkultura uczy natchnionych poetów pokory
Cóż po poecie w erze popkultury? Zwła-szcza po takim, który – wbrew awangardowym opiniom – wciąż uważa rym za dźwignię metafizyki. W telewizji szaleje sztorm informacyjny, z radia płyną chwytliwe melodie, przez miasta i wioski przelewa się fala konsumpcji, a ten biedaczek siedzi i zawija sreberka wierszy. W dodatku wyrosła mu konkurencja w postaci agencji public relations i samotnych kolekcjonerów nagród w konkursach na slogany reklamowe. Jak tu zachować zimną krew, kiedy wokół mnożą się hasła typu „Zimowe inwestowanie – nagród wygrywanie”?
Dzisiejsza reklama jest królestwem infantylnych treści i rymów, od których poecie przewraca się w żołądku. Niestety, reszta ludzkości nie odczuwa w związku z tym żadnych dolegliwości. – O, jaki fajny wierszyk! – zachwycają się klienci hipermarketów, spoglądając na transparent: „Zakupy masz, o tysiąc złotych grasz!”. Żeby to chociaż był rym częstochowski, poprosiłoby się o interwencję Jasnogórską Panią, a tak pozostaje spuścić uszy po sobie i przełożyć do siatek zawartość koszyka i wiać.
Świat się rymuje
Okazuje się jednak, że nawet swojskie mury nie chronią przed trywialnością. Na rodzinnych uroczystościach zawsze znajdzie się jakaś ciocia, która poprosi poetę o ułożenie i wygłoszenie okolicznościowego utworu. – Jak to? Nie chcesz nam umilić wieczoru? Jesteś przecież poetą! A kiedy poeta – raz na dziesięć przypadków – daje się złapać na wędkę i po godzinie intensywnej pracy umysłowej odczytuje na głos wyrafinowany sonet bądź zabawny limeryk, słyszy komentarz któregoś z wujków: – Coś rymy ci nie wyszły. Skąd wziąłeś to „jemy – spod ziemi”? Powinno być „jemy – pijemy”!
Proszę się nie dziwić smutkowi poety. Każdy chce być doceniony, a już na pewno ten, którego Stwórca wyposażył w pokaźne poczucie misji i jeszcze większą pychę. Codziennie rano poeta staje przed oknem, wpatruje się w rustykalny pejzaż i czuje, że wszystkie jego składniki rymują się ze sobą. Stodoła współbrzmi z indykami na polu, wiosenne kaczeńce flirtują z brunatnym obornikiem, a człowiek na drodze wiąże się z błękitem nieba. Podobnie rymuje się życie: szczęście z cierpieniem, nadzieja z rozpaczą i wiara z niewiarą. Nie są to jednak rymy gramatyczne: brzydkie, naiwne i fałszywe. Do rzeczywistości znacznie lepiej pasują asonanse – szlachetne rymy oparte jedynie na tożsamości samogłosek w dwu ostatnich sylabach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wojciech Wencel, poeata, publicysta, redaktor