Dlaczego piąta władza nie chce budowy IV RP?
Życie Pawlika Morozowa nie było usłane różami. Już samo założenie oddziału pionierskiego we wsi Gierasimowka wymagało od młodego chłopaka nie lada poświęcenia. A cóż dopiero pomoc w organizowaniu kołchozu i przy skupie zboża. Kiedy któregoś dnia Pawlik dowiedział się przypadkiem o spisku kułaków, natychmiast doniósł o tym komunistom, nie bacząc, że jednym ze spiskowców jest jego własny ojciec. Niestety, zemsta kułaków okazała się sroga: zamordowali biednego Pawlika i jego młodszego brata. Ofiara pioniera nie poszła jednak w zapomnienie. W latach 30. XX wieku Morozowa uwieczniano w podręcznikach szkolnych i na znaczkach pocztowych, stawiano mu pomniki, pisano o nim poematy. Stalinowska propaganda otoczyła czternastolatka mitem bohatera, który do końca swego krótkiego życia stawiał dobro państwa ponad dobrem osobistym.
Parszywi kułacy
Otóż ilekroć w ostatnich tygodniach oglądam TVN albo czytam „Gazetę Wyborczą”, postać Pawlika Morozowa staje mi przed oczyma. Nie chcę tu budować płytkiej analogii między nazwiskami legendarnego pioniera i redaktora Morozowskiego z programu „Teraz my”, choć podobno kiedy Pawlik jeździł na nartach po Uralu, jeden z zagubionych w tym rejonie brytyjskich turystów krzyknął za nim „Morozow-ski!”. Postać sowieckiego gieroja interesuje mnie jako metafora bytu nieco bardziej złożonego. Obrazuje ona mianowicie pewien typ dziennikarstwa, który – choć wywodzi się z epoki Peerelu – dominował w naszych mediach przez kilkanaście ostatnich lat.
Nie da się przecież zaprzeczyć, że każda formacja polityczna, która próbowała oczyścić struktury państwowe z pozostałości komunizmu i rozpocząć budowę naprawdę wolnej Polski, była przez większość mainstreamowych dziennikarzy traktowana podobnie jak kułacy przez Morozowa. Tak było z rządem Jana Olszewskiego w 1992 roku i nie inaczej jest dziś z rządem Prawa i Sprawiedliwości. Pionierzy dziennikarstwa wykonali tytaniczną pracę, żeby zohydzić nam twarze Antoniego Macierewicza czy braci Kaczyńskich. Kiedy dowiadywali się o planach przeprowadzenia lustracji czy głębokiej reformy służb specjalnych, natychmiast sprzymierzali się z Unią Demokratyczną albo Platformą Obywatelską, żeby zdemaskować ten okrutny spisek. Patriotycznych polityków wyśmiewano, przyklejano im łatkę oszołomów i straszono nimi dzieci. Wszystko, ma się rozumieć, w ramach stawiania dobra państwa ponad dobrem osobistym.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wojciech Wencel, poeta, publicysta, redaktor 'Frondy'