Wierząc w Boga, często traktujemy Go jako instytucję ubezpieczeniową
Poczucie bezpieczeństwa jest jednym z najsilniejszych ludzkich pragnień. Niepewność, w jakiej toczy się nasze życie, i ryzyko, które towarzyszy wszystkim naszym działaniom, to zaprzeczenie tego cudownego uczucia bezpieczeństwa, jakie wielu z nas ma szczęście pamiętać z dzieciństwa. Uczucia, które wynikało z miłości rodziców. Ale nawet ci, którzy tego nie doświadczyli, tęsknią za pewnością i bezpieczeństwem. Tym pierwszym jest może łatwiej, tym drugim – trudniej, ale wszyscy chcielibyśmy oprzeć się na czymś, co nas nie zawiedzie.
Do raju na skróty
Członek słynnej rockowej supergrupy Pink Floyd, Roger Waters, stwierdził niedawno, iż marzy o świecie bez religii. Dlaczego? Otóż, jego zdaniem, wiara łamie ludziom życie. „Gdyby choć było jasne, że Bóg istnieje, to byłoby fajnie”. Wszystko by było jasne i proste. „Ale ta niepewność – jest Bóg, czy Go nie ma – nie pozwala nam naprawdę wziąć swych spraw we własne ręce”.
Z wyznania 62-letniego gwiazdora rocka przebija dziecięca wręcz pretensja, że nic w życiu nie jest proste i łatwe, że nie ma gwarancji bezpieczeństwa jego obsługi. Wydaje mi się, że tak myśli bardzo wielu ludzi. Dlaczego nie wiemy, tylko musimy wierzyć? Ba, nawet wierząc w Boga, bardzo często traktujemy Go jako instytucję ubezpieczeniową w ludzkim sensie. Pomodlimy się, poprosimy, a więc wykupimy polisę ubezpieczeniową, i w razie wypadku wszystko powinno być dobrze. A tymczasem nie zawsze jest, więc zanosimy pretensje do ubezpieczyciela.
Wiara idzie na ogół przed wiedzą. Problem jednak w tym, w co ludzie wierzą. Jedni wierzą w siebie, inni w politykę, jeszcze inni w horoskopy, Tajemnicze siły, spiskowe teorie, przeznaczenie, szczęście ludzkości, czy też w sukces, który upamiętni ich ślad na ziemi. Ciekawe, że wszystkie te rodzaje wiary nie dają szczęścia. Mówią o tym wyraźnie współczesne badania socjologiczne, dotyczące subiektywnie odczuwanego szczęścia. Im mocniej się ludzie starają osiągnąć tego rodzaju cele, tym bardziej się one oddalają. Alegoria pracy Syzyfa jest bodaj najcelniejszą syntezą egzystencji pojmowanej wedle wymienionych rodzajów wiary. Są one dziecinnymi próbami znalezienia skrótu do raju. Tylko że raj jest gdzie indziej, a skrót wiedzie na manowce.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wojciech Roszkowski, historyk, publicysta, poseł do Parlamentu Europejskiego